Strider MT / MT-SS


Firmę Strider Knives przedstawiłem już wcześniej w opisie noża MFS, zaś postacie jej założycieli Micka i Duane’a - w dwóch częściach felietonu z BladeShow w Atlancie. Przypomnę tylko, iż Strider to wśród noży generalnie synonim wytrzymałości i pewności działania. Strider MT (na zdjęciu obok na dole), oraz jego odmiana MT-SS (na zdjęciu obok na górze), nie są tutaj wyjątkami i w pełni potwierdzają tą tezę. MT to twardy sprzęt, który nie ma prawa zawieść... przypatrzmy się więc nieco bliżej tym nożom.


KLINGA... Noże z serii MT wykonywane są aktualnie ze stali S30V (do 2003r z ATS-34) o grubości ćwierć cala (6,35mm). To chyba mówi wszystko o wytrzymałości (obok porównanie do grubości, uznawanego za mocny nóż, Emersona CQC7). Ta grubość klingi to można rzec standard Stridera i tylko niektóre mniejsze noże użytkowe wykonywane są z nieco cieńszej stali 0.20 lub 0.190 cala. Co to oznacza w praktyce? Cóż, generalnie tyle, iż MT to kawał potężnej klingi, która może w razie potrzeby posłużyć jako podręczny łom. Trudno wyobrazić sobie, aby nóż ten można było złamać na pół podczas akcji... ta klinga to potęga. Głowina Stridera MT ma kształt spear-point z poprowadzonym od połowy wysokości lekko wklęsłym szlifem. Dzięki temu zachowano zalety wytrzymałościowe grubej stali nie umniejszając w drastyczny sposób możliwości noża w zakresie cięcia (szczególnie lin, tworzyw, kabli, itp.). Oczywiście, pełny płaski szlif ciąłby na pewno lepiej, ale powiedzmy sobie szczerze: MT to nie jest nóż myśliwski, kuchenny czy biwakowy. To nóż taktyczny, a tutaj liczy się zdolność penetracji, wytrzymałość, trzymanie ostrza i możliwość łatwego przyrządzenia sushi nie jest najważniejszym kryterium oceny. Krawędź tnąca wyprowadzona jest pod kątem 20 stopni na stronę i wsparta jest na dość grubej podstawie szlifu głównego dla jak największej odporności na uszkodzenie podczas rąbania czy cięcia twardych materiałów (blacha, kable, itp.). Na klindze noża MT wyprowadzone jest też częściowe górne ostrze i spełnia ono zasadniczo trzy zadania. Przede wszystkim drastycznie podnosi penetrację noża, który wchodzi w przebijany materiał niczym sztylet. Po drugie, obustronne ostrze to klasyczny atrybut każdego „fightera” (tego „niezbyt poprawnego politycznie” wątku nie będę szczególnie rozwijał i pozostawię go waszej domyślności... wystarczy spojrzeć na ostrze, szczególnie MT-SS). Wreszcie zastosowanie ostatnie, i prawdę mówiąc najczęściej stosowane w praktyce. Krawędź ta naostrzona jest pod kątem około 25 stopni na stronę dla podniesienia wytrzymałości przy stosowaniu jako tzw. band-breaker, czyli do rozcinania taśm (zarówno z tworzywa jak też stalowych), którymi opinane są wszelkie wojskowe pojemniki, skrzynki, paczki z amunicją itp. Ostrze wystarczy włożyć górną krawędzią pod taką taśmę i nacisnąć rękojeść do dołu... naostrzony band-breaker rozetnie ją bez najmniejszych problemów. A dzięki temu, że zastosowano większy kąt ostrzenia nie specjalnie odczuje taką pracę. Ważnym elementem u nasady klingi jest szerokie na 2cm ricasso, dzięki któremu można chwycić nóż z palcem wskazującym tuż przy ostrzu, co jest szalenie wygodne przy wszelkich drobnych i precyzyjnych pracach.

Tak wygląda klinga Stridera MT, lecz MT-SS kryje w sobie jeszcze jeden element – dość specyficzne ząbkowane ostrze na grzbiecie głowni. Nie jest to typowa piła spotykana w nożach survivalowych, nie jest to też typowe ząbkowane ostrze. To grubo ostrzone zęby (podobnie jak górne ostrze po 25 stopni na stronę) ułożone w jednej linii i przedzielone wyraźnymi odstępami. Sprawdza się to zadziwiająco dobrze w cięciu wszelkich twardych i włóknistych materiałów (tworzywa sztuczne, blacha, świeże gałęzie, opaski kablowe itp.). Wykończenie klingi to tzw. Tiger Stripes, stanowiące wręcz wizytówkę firmy Strider Knives. Jest to częściowe piaskowanie, które odkrywa częściowo naturalny kolor stali zasłonięty czarną warstwą pozostałą na klindze po hartowaniu olejowym. Klinga jest dzięki temu matowa, a jej zarysy pozostają nieco „niewyraźne” w słabym oświetleniu i nie stanowią mocnego kontrastu na żadnym tle. Powoduje to, iż zarówno w nocy jak też w dzień, szczególnie gdy nóż jest w ruchu, ocena realnych rozmiarów noża jest z pewnością utrudnia. Jakie ma to znaczenie w praktyce? Dla mnie mówiąc szczerze żadne... a dla żołnierza z SEALs? Pozostawię to domyślności każdego z was. Poza tym nie będę ukrywał, iż dla mnie osobiście takie wykończenie jest dość atrakcyjne wizualnie :) Warto zauważyć, iż Tiger Stripes to nie powłoka, to integralna część ostrza, jakby kamuflaż wyrysowany na stali. Wykończenie to nie jest szczególnie odporne na zarysowania, a powiem więcej – noże Strider zaliczają pierwsze obtarcia najczęściej jeszcze zanim opuszczą warsztat... taki już ich urok. Ale w końcu to nie są noże do podziwiania za szybą.


RĘKOJEŚĆ... Reszta noża (garda i rękojeść) tworzą w ostrzem integralną całość. Obustronny jelec jest prosty i funkcjonalny. Zabezpiecza dłoń przed ześlizgnięciem się na ostrze i chroni palce przy głębokim wbijaniu noża. Nie ma tu żadnej magii czy bajerów, po prostu forma w pełni podporządkowana funkcji. Rękojeść to klasyka Stridera czyli full-tang opleciony podwójnie paracordem. Tak jak pisałem już w recenzji noża MFS, oplot wykonywany na nożach Strider (tzw. diamond-wrap) pozwala na niezwykle pewny uchwyt. Gruba faktura i dobre wypełnienie dłoni to cechy najlepiej definiujące taki oplot. Czy to suchy, czy mokry, w rękawicy czy bez - pewność trzymania jest bardzo wysoka. Siła, z jaką napinany jest oplot powoduje, iż nie ma możliwości, aby tak zapleciony paracord poluzował się choćby o milimetr. Jest tak sztywny, iż zdaje się być złączony na stałe z rękojeścią. Tutaj należą się jeszcze dwie uwagi. Po pierwsze nie spotkałem się jeszcze w żadnym innym nożu z oplotem, aby oplot był tak dokładny i tak naciągnięty. To wręcz monolit i porównywanie go do oplotu znanego z tanich wschodnich podróbek nie ma nawet sensu. Po drugie, często w kierowanych do mnie pytaniach pada kwestia utrzymania rękojeści w czystości. Nic prostszego! Wystarczy mydło i szczotka, aby wyczyścić rękojeść z każdego błota, smaru czy krwi (np. po oskórowaniu sarny na polowaniu). Dzięki temu, iż paracord jest produktem w pełni syntetycznym nie ma nawet mowy o utrzymywaniu wilgoci czy zatęchnięciu. Paracord szybko schnie, nie zmienia swoich właściwości pod wpływem wody, nie butwieje, nie mięknie, nie rozciąga się. Co jeszcze jest ważne, w razie czego zawsze można w terenie paracord rozpleść aby zastosować go w innym celu, choćby jako cięciwę do łuku, do zamocowania noża na drzewcu, a wewnętrzne dziewięć linek rdzenia może posłużyć do wykonania niejednej wędki. Tak więc paracord wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Z praktyki mogę dodać, iż jest to udana forma rękojeści noża terenowego. Nie wpasowuje się co prawda w rękę jak anatomicznie ukształtowana micarta, gdzie nawet bardzo długa praca nożem to wręcz przyjemność dla trzymającej go dłoni. Powiedziałbym raczej, iż oplot wgryza się w dłoń jak opona samochodu terenowego w błotnistą drogę. Pewność chwytu, to słowo-klucz w odniesieniu do rękojeści noża Strider MT. Razem z rękojeścią zapleciona jest też zabezpieczająca pętla na nadgarstek, która przydaje się w terenie np. podczas rąbania czy ociosywania nożem gałęzi. Końcówka rękojeści posiada grube poprzeczne żłobienia, pozwalające wygodnie oprzeć kciuk w odwrotnym chwycie (tzw. ice-pick).


POCHWA... Nóż ze stałą klingą nie ma racji bytu bez odpowiedniej pochwy. Strider w tych nożach, które są przeznaczone także do zastosowań militarnych, stosuje aktualnie najbardziej zaawansowane modele pochew oferowanych przez amerykańską firmę Eagle Industries. Pochwa Stridera MT to szyta samoklinującm ściegiem cordurowa konstrukcja z wkładką z kydexu i bardzo rozbudowanym systemem troczenia. Pochwę można mocować rękojeścią w górę, rękojeścią w dół, na pasie, kamizelce, biodrze, plecaku, torbie itp. Oczywiście pochwy tego typu są dopuszczone do skoków spadochronowych, a w przypadku pochew Eagle Industries zastosowano oprócz dużej i pewnej napy jeszcze dwa dodatkowe zapięcia noża na taśmę velcro, które całkowicie eliminują możliwość przypadkowego odpięcia podczas skoku. Oczywiście zapięcia te można opiąć dookoła pochwy, aby nie przeszkadzały w trakcie akcji czy wyprawy. Po prostu zaawansowana, przemyślana i dobrze wykonana konstrukcja. Pochwa posiada także linke do przymocowania końca pochwy do uda oraz przednią kieszonkę, w której można zmieścić np. mulit-tool, niedużą latarkę, ostrzałkę czy zapasowy magazynek. I to chyba wyczerpuje już podstawowe fakty na temat noża Strider MT.


KONKLUZJA... Komu i do czego potrzebny jest taki nóż? Kto korzysta z tego typu „czołgów” w świecie noży? Czy to nie jest już może przerost formy nad treścią? Dużej części z was pewnie już od początku czytania tego opisu cisną się na usta takie właśnie pytania. A odpowiedź jest w sumie prosta. Noże z serii MT to niekoniecznie noże na biwak ;) MT i MT-SS to przede wszystkim potężne taktyczne maszyny tnące (nie mylić z „nożem wojskowym”), które sprawdzą się wszędzie tam, gdzie nie ma miejsca na najmniejszą nawet wątpliwość dotyczącą sprzętu (jakości, wytrzymałości, pewności). A więc wszelkie zastosowania militarne, policyjne i antyterrorystyczne szczególnie w zakresie oddziałów specjalnych i grup szturmowych. Tam, gdzie walczy się o życie innych ludzi, gdzie czasem sekunda decyduje o powodzeniu akcji, nie ma miejsca na jakikolwiek kompromis. Wytrzymałość, trzymanie ostrza, przebijalność, czy wręcz niezniszczalność – to podstawa w ciężkim nożu taktycznym. To samo dotyczy wszelkich grup typu Search&Rescue (czyli poszukiwawczo/ratowniczych), a także strażaków czy specjalistycznych jednostek ratownictwa. W ogniu walki (czy to z wrogiem, czy z żywiołem) nie ma czasu na „podostrzenie” noża, który przestał już efektywnie ciąć... tu nie biwak! W akcji często nie ma czasu na szukanie łomu czy śrubokrętu. Po prostu polega się na podstawowym narzędziu czekającym w gotowości na biodrze czy ramieniu, a nóż przestaje już być tylko nożem. Oczywiście zalety te docenią i wykorzystają także bardziej przeciętni użytkownicy. Cóż bowiem stoi na przeszkodzie, aby Strider MT stał się podstawą ekwipunku survivalowego? Czy nie poradzi sobie na biwaku? Skądże, sprawdzi się bez najmniejszych problemów. Nie jest to oczywiście nóż kuchenny i znam dużo lepsze noże do poszatkowania cebuli, lecz MT poza skrojeniem kiełbasy pomoże także zrobić szałas i naciąć drzewa na ognisko, z czym żaden „kuchenniak” sobie nie poradzi. Oczywiście jest jeszcze ostatni aspekt... niestety, za ręcznie wykonywane noże najwyższej próby trzeba zapłacić, i to niemało. Cena tych noży w USA to w zależności od wersji nawet 400 USD, co u nas po dodaniu cła i vatu rośnie do sumy niebagatelnej jak za „kawałek stali”. Jednak kupując MT nie kupuje się „kawałka stali”, lecz jedno z najpotężniejszych narzędzi tnących tego świata. A stojące za tym nożem nazwiska Micka Stridera i Paula Bosa jasno wskazują, że to już nie jest zabawka. Strider MT to jeden z tych noży, które z powodzeniem poradzą sobie w każdej, nawet najgorszej, sytuacji. Strider to Strider.

tekst i zdjęcia: Piter

Długość klingi:

6.25"

Długość rękojeści: 5.00"
Materiał ostrza:

S30V, 0.25"

Rękojeść Cord Wrap
Pochwa:

Kordura/Kydex (LBE)


Home