Spyderco nigdy nie było firmą posłuszną kanonom jeśli chodzi o noże. Sal Glesser czasem po prostu chce zrobić coś innego, coś na co sam ma ochotę… a wtedy nie bacząc na aspekty marketingowe czy opinie innych z branży bierze się do dzieła i realizuje swój pomysł. Tak było również z Chokwe. Otóż swego czasu dostał od znajomego z Afryki (klienta? przyjaciela? miłośnika "pająków"?) tradycyjny nóż użytkowy plemion zwanych Chokwe. Wyglądał mniej więcej tak:

A nóż Chokwe to nóż do wszystkiego, i to dosłownie! Chokwe to nóż kuchenny, krawiecki, myśliwski, rybacki, do prac polowych, leśnych, nóż przydatny czarownikom i felczerom, nóż do wystrugania pasterskiej fujarki, sprawienia węża, a także używany jako broń w walkach plemiennych. Po prostu - do WSZYSTKIEGO. Sal postanowił wtedy, że chce zrobić taki nóż! Lekki, ostry, do wszystkiego, przede wszystkim użytkowy. W zeszłym roku na Blade Show (2008) widziałem pierwsze projekty. W tym roku (2009) widziałem w Atlancie finalne prototypy. A niedawno odebrałem wreszcie przesyłkę z Golden w Colorado - z moim własnym Spyderco Chokwe!

Dziwny to nóż. Przede wszystkim kształt - zupełnie inny niż "nasze" noże - żadnych krągłości, wyszukanych linii itp. Chokwe to proste linie tworzące prymitywny kształt, który pozornie niewiele ma wspólnego z ergonomią, do jakiej przyzwyczaiło nas Spyderco. A jednak są to kształty, które w ekstremalnych warunkach sawanny i pustyni przetrwały w takiej formie nie setki, a wręcz tysiące lat! Ten kształt pozwala z jednej strony zastosować nóż do niezliczonej ilości prac, zaś z drugiej strony w razie utraty czy zniszczenia noża wykonać nowe narzędzie minimalnym nakładem środków i czasu. Trzyma się to nawet nieźle, a dwie dziury w rękojeści świetnie poprawiają chwyt (idealnie "wpadają na nie" palce). Rękojeść jest dość cienka, płaska, ale sztywna i mocna - G10 z agresywną teksturą oraz tytanowy frame lock (w nomenklaturze Spyderco R.I.L. - Reeve Integral Lock) dbają o to, aby praca nożem była bezpieczna.

Klinga... no właśnie, cały "urok" Chokwe tkwi moim zdaniem w klindze! Jest dość cienka (0.118” czyli 3mm grubości), wysoka, z pełnym płaskim szlifem, i z krawędzią tnącą długości 90mm. Duża, płaska, cienka - jak w oryginalnych Chokwe. Co to daje? Ano cięcie... ten nóż tnie jak nic dotąd, to zmiana definicji ostrości. Dotychczasowy symbol ostrości Spyderco Military może szukać mysiej dziury jeśli o cięcie chodzi, bo Chokwe to SKŁADANA BRZYTWA z framelockiem! W większość produktów spożywczych, mięsko, liny, tkaniny itp. wcina się bez najmniejszego oporu. Ten nóż to MAESTRIA cięcia! No dobrze, to czego taka klinga nie daje? Oczywiście dużej wytrzymałości - czubek jest bardzo delikatny i po prostu trzeba uważać co się robi. Silne wbicie go np. w deskę może zaowocować ułamaniem czubka. Konkludując, nie polecam tego noża osobom, które nie są na co dzień mocno zżyte z nożami - uszkodzenie noża lub skaleczenie ręki (lub jednego i drugiego) nastąpi bowiem nieuchronnie i niespodziewanie. I będzie w każdym przypadku bolesne, bo w jednym przypadku palec będzie rozcięty do kości, a w drugim... cóż, mówiąc wprost Chokwe nie jest tani - cena producenta w USA to 220 dolarów. Ale dla ludzi, którzy wiedzą jak używać noża, czego od niego oczekiwać i na co uważać, Chokwe będzie wręcz genialnym narzędziem! Szczególnie do wyjazdowo-kuchennych zadań.

Na koniec dwa słowa o produkcji Chokwe - otóż powstał on w fabryczce robiącej noże dla Spyderco na Tajwanie. Spyderco dostarcza tam materiały (G10, tytan i superstal S30V z USA), z których robiony jest Chokwe. Czyli połączenie wschodniej produkcji i zachodnich materiałów. Jest to jednak nóż bardzo dobrze zrobiony i zdecydowanie wart swojej ceny. Cena wynika też zapewne z tego, iż ten nóż będzie raczej niszowym modelem dla pasjonatów a nie „masówką”. Ale w sumie jest to jeden z fajniejszych „pająków” jakie znam, zarówno jeśli chodzi o projekt, jak i "filozofię". Podoba mi się. I to bardzo!