Spyderco Military


Znanej z produkcji charakterystycznych noży składanych firmy Spyderco raczej nikomu przedstawiać nie trzeba, a jeśli jednak, to doskonale zrobił to już Piter w swoich recenzjach modeli Dragonfly, Navigator, Delica - polecam! C36 Military kontynuuje klasyczną już linię noży Delica/Endura/Police, jest jednak z nich wszystkich zdecydowanie najbardziej „taktyczny” /cudzysłów niestety konieczny/ i pod wieloma względami oferuje więcej. – To chyba wystarczający powód, aby poświęcić mu chwilę, nie prawdaż?

Historia tego modelu zaczęła się w roku 1996, kiedy to wyszła pierwsza wersja Military ze stali ATS-34. Ojcem projektu był Sal Glasser, sam szef firmy Spyderco, zaś filozofia design’u podobno była następująca: „Gdyby mój syn musiał iść do wojska, to jakiego bym mu zmontował folderka?”. Tak czy inaczej projekt okazał się hitem, jednak Sal nie spoczął na laurach. Nóż by ciągle ulepszany, wciąż wprowadzano “kosmetyczne” poprawki rękojeści, głowni, klipsu oraz blokady. W roku 1998 pojawiła się wersja z ekstremalnej, rzadko spotykanej w seryjnie produkowanych nożach stali 440V (obecnie nazywana S60V) firmy CPM. Kolejny raz dała o sobie znać zasada Spyderco: jak najlepsza jakość za możliwie najrozsądniejsze pieniądze. CPM 440V pod względem trzymania ostrza i agresji cięcia do dziś deklasuje większość typów stali – to raczej wysokiej jakości węglik spiekany nie stal – niestety ma jedną zasadniczą wadę: CPM440V jest relatywnie krucha, co przy delikatnym profilu w pobliżu czubka głowni Military mogło stanowić pewien problem. Jak się z tym uporano nie obniżając poprzeczki? Zapraszam do zawarcia znajomości z Mili trzeciej generacji, z moim EDC...


Pierwsze wrażenie: Otwieramy estetyczne, wyłożone gąbką pudełko z firmowym pajączkiem, rozkładamy i...hmm, po wzięciu do łapy ten nóż prezentuje się znacznie lepiej niż można było się tego spodziewać po dostępnych w sieci materiałach producenta – a nie często się to zdarza. Poza tym ciężko uwierzyć, że z czegoś tak lekkiego wylazł taki KAWAŁ NOŻA! Rozłożony dorównuje gabarytami mojemu Fällkniven’owi S-1 przy masie zbliżonej do Victorinoxa „Hunter”. Elegancka klinga w wykończeniu satin-finish tworzy wraz długą rękojeścią rasową linię fightera. Jednocześnie, co typowe dla Spyderco, jest to nożyk poniekąd „sympatyczny” i nie emanuje brutalnością...taki owczarek niemiecki z psim uśmiechem na pysku :-). No ale nawet uśmiechnięty wilczur to dla wielu mieszkańców naszej ojczyzny „faszystowskie bydle”, więc otwierając Military w biurze, na poczcie czy w przedziale PKP nie liczcie na ludzką wyrozumiałość...

Teraz mała wiwisekcja: Wysoka głownia o profilu modified-clip-point (prosty „clip” idący przez całą długość grzbietu) mierząca 4 cale, wyprowadzona jest szlifem płaskim-pełnym i oferuje 95mm ciągnącej się niemal płynnym łukiem doskonałej krawędzi tnącej. Głownia u nasady ma dość solidną grubość 4mm i zwęża się ku ostremu jak igła szpicowi do około 1mm. Jadowity czubek budzi grozę... no czyste-zło-po-prostu :) Ja wybrałem ostrze gładkie, jednak dostępne są też wersje częściowo oraz w całości ząbkowane, a ostatnio także z czarnym pokryciem. Charakterystyczny garb z otworem do otwierania głowni (Spyder-Hole) znak rozpoznawczy firmy, jest od strony rękojeści karbowany pięcioma głębokimi nacięciami i stanowi wygodne oparcie pod kciuk, czyli tzw. Thumb-Ramp. Na dole, za progiem, w głowni wycięta została półokrągła mini-garda na palec wskazujący, pomocna przy wszelkich precyzyjnych pracach. Walory użytkowe geometrii klingi są na 5+. Ale to nie wszystko... w najnowszej edycji Spyderco Military materiał klingi to zahartowana w przedziale 59-60HRC stal CPM S30V – awangardowa, nierdzewna, przeznaczona specjalnie na noże wysokiej klasy. W sprawie szczegółów warto zajrzeć na stronę producenta do działu cutlery, tudzież zerknąć na testy porównawcze przeprowadzone na zlecenie Crucible... A w największym skrócie wygląda to następująco: CPM S30V teoretycznie przewyższa odpornością na wykruszenia i złamanie znaną z wytrzymałości stal narzędziową D2, zaś jeśli chodzi o nierdzewność, najbliższa jest 440c. Korzystne połączenie, prawda? Prócz tego S30V tępi się około 25% wolniej (odporność na ścieranie) od twardych ATS-34 i 154CM, a jest od nich mniej krucha. Wysoką agresywność cięcia S30V zawdzięcza 4% domieszce wanadu, który w postaci karbidków tworzy na krawędzi tnącej swoistą nano-piłkę – efekt, który Angole nazywają carbide-contrast. (dla porównania: uważana za całkiem agresywną stal BG-42 zawiera domieszkę 1.2% wanadu). Nóż wyjęty z pudełka był bardzo ostry i oczywiście golił, warto jednak na wstępie zaaplikować mu parę pociągnięć na miałkiej osełce, gdyż niezbyt precyzyjnie ostrzenie fabryczne to dużo poniżej możliwości, jakie nam daje ta klinga. – A ponieważ micro-serration to tak czy inaczej alterego stali S30V, więc by wydobyć jej drapieżną duszę najsensowniej wykończyć krawędź maksymalnie gładko, zwiększając tym samym trwałość ostrza. Kąta ostrzenia zmieniać nie ma potrzeby, standardowy (20 stopni na stronę) gryzie wyśmienicie i jest dobrym kompromisem między ostrością a odpornością na wykruszenia czy zawinięcie krawędzi.


Ergonomiczna, wygięta w łuk rękojeść (patrz: analogia z BM AFCK / TSEK) ma bardzo prostą budowę i składa się z dwóch połówek z laminatu G10 o średnio szorstkiej teksturze antypoślizgowej połączonych sześcioma śrubami torx (po 3 na każdą stronę). Niepokoi was brak stalowych liners’ów? Zapewniam, że niepotrzebnie! Okładziny mają ponad 3.5mm grubości, a G10 to przecież nie plastik lecz warstwy sieci włókien szklanych sprasowanych w żywicy... Prócz tego na grzbiecie mamy 4-centymetrową przekładkę /szczątkowy Back-Spacer/, w którą wchodzą po dwa torx’y na stronę, kolejna para torx’ów ściska między okładzinami stalowy stop-pin, a znajdujący się na końcu rękojeści 4mm nit przelotowy służący do przeciągnięcia linki zabezpieczającej, (tzw. lineyard-hole) otacza od wewnątrz gruba tuleja z aluminium, czyli kolejna przekładka. Dodam jeszcze, że trzpień głowni opiera się po jednej stronie na stalowym linerze blokady i wchodzi między okładziny na ponad 2 centymetry – czyli lepiej niż w niejednym „survivalowym” bowie hiszpańskiego Aitora o stałej klindze ;-) To jest naprawdę sztywne, a minimalny zakres sprężystości laminatu daje tylko pewność, że nic nie pęknie. Prędzej wyłamiesz kawał czubka niż cokolwiek stanie się z rękojeścią i jej połączeniem z głownią, a opisana konstrukcja zapewnia lekkość przy ponadprzeciętnych rozmiarach. Niedowiarkom proponuję jeszcze przyjrzeć się SnG Stridera – jedna z okładzin to lite G10...czy sądzisz, że chłopaki Mick Strider i Duane Dwayer pozwoliliby, żeby w ICH nożu cokolwiek się wyginało, „stwarzało wrażenie niesolidności”, pękało (Jeeezuuuu!) etc. – no choćby z jednej strony?!? Grzbiet jest półotwarty, co ułatwia czyszczenie – wkładasz pod kran i cześć. Wszystkie zewnętrzne krawędzie są fazowane, więc rękojeść nie jest uciążliwa dla dłoni i pozwala na kilka wariantów chwytu, w zależności od tego, jaką chcesz wykonać pracę. Wycięcie pod palec wskazujący i oparcie pod kciuk pozwalają na bardzo precyzyjne ciecia. Mocny chwyt i profilowane G10 zapewniają bezpieczeństwo przy pracy z pełną siłą, natomiast rozszerzający się koniec i wyprofilowanie pod mały palec umożliwiają uchwycenie rękojeści chwytem szablowym, z palcami z dala od blokady... i ewentualnego noża przeciwnika – zasięg cięć / pchnięć zwiększa się dzięki długiej rękojeści o ładne parę centymetrów. To oczywiście tylko dwa podstawowe warianty, a reszta zależy od osobistych preferencji i potrzeb. Głębokie wycięcie w jednej z okładzin umożliwia wygodnie operowanie blokadą nawet, gdy nosimy rękawice i ta sama uwaga dotyczy też powiększonego do 14mm średnicy Spyder-Hole – to dobry folder na zimę!

Blokada Military to nested-liner-lock, czyli modyfikacja linerlocka autorstwa Spyderco, polegająca na „zagnieżdżeniu” stalowego linera blokady w okładzinie z G10 (patrz: Spyderco Knife Anatomy – dolny szkic, przekrój starszej wersji Military). Ogólnie całość działa bez zarzutu i zamyka się z wyrazistym, suchym "KLAKKK". Trzeba jednak zaznaczyć, iż jak większość blokad tego typu przeznaczona jest zdecydowanie dla osób praworęcznych. Wracając do konstrukcji: samo skrzydełko blokujące jest tu stosunkowo krótkie i odgina się do blokowania pod dość sporym kątem, co zapewnia pewien wzrost stabilności (sztywności) zwykle osiągany przez znaczne zwiększenie grubości linera lub przez zastosowanie układu mono-lock. Nested-liner-lock to po prostu taki Micro-Bar w wersji „light”. Oczywiście do hard-corowych zadań zawsze rozsądniej sięgnąć po stałą klingę Stridera lub Busse-Combat. Czemu? Ano gdy dochodzi do nadużycia foldera ZAWSZE! narażamy cenne palce i nieco mniej cenny, acz kochany, nożyk na poważne kłopoty, a efekty naszej desperacji i tak będą raczej mizerne. Ale wiadomo: w lesie czy w betonowej dżungli różnie to bywa, zaś otwierając Spyderco Military możemy być pewni, że Sal Glasser zadbał, aby wszystko działało na tyle niezawodnie, na ile to tylko w liner-lock’u jest możliwe. A bezpieczeństwo noszenia? Poprawnie zaprojektowany system z tzw. Detent Ball wystarczająco pewnie trzyma nóż w pozycji zamkniętej – klinga przy składaniu chowa się w rękojeść z wyczuwalnym momentem pracy zapadki kulkowej i stawia w początkowej fazie otwierania wyraźny opór. Ma to też swoje minusy – nóż otwiera się „na dwa takty” (dwa stopnie oporu), a detent-ball szoruje po trzpieniu spowalniając nieco akcję otwarcia noża. Sama oś chodzi elegancko – łatwo to sprawdzić dociskając skrzydełko blokady i pozwalając klindze na swobodny ruch. No niestety, z uwagi na brak wypolerowania pracujących ze sobą elementów daleko mechanice Military do płynności działania chociażby takiego Axis-Locka rodem z Benchmade... mówimy jednak o nożu nowym i mam nadzieję, że z czasem wszystko nieco się dotrze.

Czarny klips z hartowanej stali nierdzewnej przytwierdzony jest do rękojeści za pomocą trzech śrub, które okalają śrubę imbusową osi głównej, tworząc wokół niej rodzaj trójkątnego stalowego kołnierza – solidne rozwiązanie i pomaga przy wyciąganiu z kieszeni. Wbrew pozorom śruby te nie są wkręcone jedynie w G10, lecz dochodzą końcami do stalowego linera, w którym też pracuje wspomniana oś. Co ważne, klips dobrze komponuje się z ergonomą rękojeści i nie pogarsza zbytnio chwytu. Mój jest całkiem znośnie wykończony, nie kaleczy ręki, nie pruje ubrania – piszę “mój”, bo czytałem też niepochlebne opinie o klipsach Military. Na klipsie wybity jest pajączek spyderco i numery patentu. Jedyne, do czego można się przyczepić to, że ze śrubek ściera się czarna emalia – dla mnie to bzdura, w niczym nie przeszkadza, a nawet dodaje smaczku. Klips umieszcza w kieszeni złożony nóż czubkiem w dół (tip-down-carry) i raczej niezbyt głęboko – spora część Mili (ta od strony osi) wystaje, co pozwala na łatwe i szybkie dobycie noża z kciukiem w pobliżu SpyderHole. Oczywiście patrząc na to z drugiej strony cierpi na tym dyskrecja noszenia.

Głownia, blokada, klips, dwa kawałki z G10...cholera, nic tu już więcej nie ma. No cóż, nożowa surowizna, żadnych bajerów, ani ukrytej zapalniczki, ani nawet kompasu ;-) A skoro to proste narzędzie dla prostych facetów, zobaczmy jak się spisuje w roli Every Day Carry.


W codziennym noszeniu Military potwierdza wrażenie lekkości i łatwo zapomnieć, że mamy go przy sobie – na początku od czasu do czasu sprawdzałem ręką czy aby na pewno jest na swoim miejscu. Klips trzyma pewnie, nóż ani razu nie wypadł (nawet podczas biegania) a zwykle był noszony na prawym udzie w kieszeni „bojówek”. Pełnowymiarowa rękojeść niewiele ustępuje rękojeści noża z głownią stałą i choć z początku wydawała mi się nieco zbyt płaska, doskonale spełnia swe funkcje i nawet, gdy pracujemy w rękawicach, mamy nad nożem pełną kontrolę. Rozłożona głownia wyjętej prosto z pudełka Mili nie miała najmniejszych luzów w pionie ani w poziomie... – dobrze to świadczy o przyzwoitości producenta, ale na dłuższą metę o niczym nie przesądza. Ważniejsze jest to, że po ponad 2 tygodniach intensywnego używania – w tym ciężkie cięcie i dynamiczne otwieranie „z nadgarstka” – nie odnotowałem wyczuwalnego blade-play. To zapewne wypadkowa bardzo małego prześwitu między głownią-podkładką-okładziną, głęboko wchodzącego trzpienia i G10, które lepiej tłumi drgania od stalowych linersów. Tak jak się spodziewałem, po kilku dniach mechanika dotarła się jak trzeba, a po zaaplikowaniu kropli oliwki, wystarcza teraz pewny, acz niezbyt silny ruch kciuka, aby otworzyć nóż w t<1s. Stal CPM S30V świetnie trzyma ostrość i rzeczywiście jest w pełni nierdzewna – zalana sokiem z cytryny i pozostawiona na kilka godzin nie wykazuje nawet śladu sinego przebarwienia czy rudych plamek. A do czego konkretnie używałem Military?

1. Cięcie precyzyjne. Zrobiłem następujący test: Na kartce A-4 narysowałem ośmiokąt i trzymając ją pionowo w jednej ręce... po prostu go z niej wystrugałem. Nic nie nacinałem, nie wbijałem, płynnymi ruchami ściąłem odpowiednie krawędzie – szybciej niż nożyczkami...Wysoki, pełny płaski szlif jest niesamowicie opływowy a zarazem stabilny w cięciu. Do tego mamy jeszcze długi, prosty i wąski odcinek przy czubku – idealny, gdy tniemy coś bardzo małego (np. kiedy wycinamy podkładkę ze skóry, improwizujemy gumową uszczelkę, nacinamy izolację delikatnego kabla etc.).

2. Kuchnia. Tu Mili jest w swoim żywiole! Pokroić miękkiego pomidorka na 3mm plasterki? Obrać cytrynę? Równe kromki chleba? No problem! (choć do chleba wolałbym coś dłuższego). Prawdziwy sprawdzian przyszedł jednak, kiedy zabrałem się za żylastą, pełną błon, ścięgien i żył tłuszczu wołowinę, jaką zwykle karmię swoją wilczycę... a właściwie: „wilczurzycę” :-) Znowu żadnych problemów, żadnego klinowania w ciętym materiale – ostrze po prostu płynie, do tego pewny chwyt mimo rąk oblepionych w tłuszczu i krwi. Niestety teksturę G10 trzeba po czymś takim porządnie wyszorować szczotką.

3. Teraz mały field test czyli spacer do lasu. Na pierwszy ogień poszła leszczyna – gałązkę średnicy 1.5cm strugałem jakby to była marchewka, więc postanowiłem poszukać czegoś bardziej wymagającego. Gruba od 1.5 do 3 cm, dwumetrowa gałąź buka, żywa ale niezbyt mokra, jest początek marca 2004. TWARDA SZTUKA! A by nie niszczyć niepotrzebnie więcej drzew, postanowiłem po jej wycięciu poznęcać się nad nią do oporu. Zniwelowanie sęków i drobnych gałązek, oczyszczenie z kory...Następnie zacząłem ostrzyć szpic, z tym, że nie jeden, lecz strugałem do momentu aż w ręce został mi z 2-metrowej gałęzi 5cm ogryzek, a więc naostrzyłem ponad 100 kijków na kiełbaski...Po wykonaniu tej pracy nóż jeszcze jakoś golił, choć nie tak płynnie jak zaraz po ostrzeniu sprzed kilku dni, kiedy to deklasował przeciętną żyletkę. Z drugiej strony cięcie innych materiałów było chyba nawet jeszcze agresywniejsze (!) – bo carbide-contrast potrzebuje czasu, aby się w pełni ujawnić (karbidki wanadu tracą otulinę z bardziej miękkich cząsteczek stopu, pokazując swe pazurki) i potem nóż wcale już nie musi ślicznie golić, by ciąć jak diamentowa piłka.

4. „Zdolność penetracji”. No wiadomo o co chodzi... w mięso przykryte złożoną, grubą szmatą wchodzi jak w masło. To naprawdę realistyczny test, gdzie nieraz ostrze typu tanto (gdy jest źle zaprojektowane, grube i szerokie) może utknąć w takiej niewinnej szmacie na kawałku mięcha niczym tępe dłuto. W twarde przedmioty nie wbijałem, o powodach chyba już było a propos blokady. Ale dla zainteresowanych mogę przytoczyć relacje dwóch kamikaze;-) z pewnego forum, którzy wbijali Military z S30V w drewno na głębokość 3cm (!?!) i w książkę telefoniczną do około 500 oraz 670 (ten twardszy gość) strony. Nie mam powodów nie wierzyć, zwłaszcza że znany z bezlitosnego testowania noży Cliff Stamp podaje niemal identyczną wartość dla Mili (681stron). Nikt z przywołanych nie stracił przy okazji palców, a biorąc pod uwagę, że testowali nóż składany, to chyba najważniejsza w tym wszystkim wiadomość. Poza tym jak widać, mimo delikatnego czubka, głownia ma wystarczający zapas wytrzymałości przy silnych pchnięciach. W końcu, przynajmniej teoretycznie, zastosowana przez Spyderco stal jest mniej krucha od analogicznie zahartowanej D2...


Na koniec słówko o „taktyczności”, która niejako pobrzmiewa zarówno w idei przewodniej projektu jak i w samej nazwie noża... W przypadku większości folderów należy do tego podejść z lekkim przymrużeniem oka, jednak Military dotyczy to w szczególności! Pełny płaski szlif i wytrzymała, agresywna stal z pewnością poradzą sobie nawet przy pruciu samochodowej blachy, ale wąski czubek Mili najzwyczajniej nie nadaje się do podważania wieczka skrzynki z amunicją, awaryjnego odkręcania śrub czy wydłubania zakleszczonej łuski z zamka ckm-u... ale za to do dziurawienia kamizelek kuloodpornych przyda się z pewnością! To nie jest nóż-czołg... raczej half-truck TOYOTY z wymontowanymi drzwiami, bez szyb ale za to z działkiem przeciwlotniczym na pace... – proste rozwiązanie na ciężkie czasy:-). ADC&Combat – oto jego definicja i jeżeli komuś to wystarcza, to szczerze polecam. Świetny nóż ogólnoużytkowy z WYRAŹNIE zaznaczoną opcją „samoobrona”. Moim zdaniem jest to bardzo atrakcyjna alternatywa wobec Benchmade TSEK&AFCK, nie mówiąc już o ColdSteel Recon-1 czy CRKT M-16. I w związku z tym ma jeszcze jedną „wadę” – jeśli zbyt mocno przyzwyczaisz się do G-10, CPM-S30V, ogólnej ergonomii i perfekcji cięcia, to wygonisz z kieszeni Spyderco Military dopiero po zakupie Stridera AR lub Sebenzy Chrisa Reeve’a, na co niestety trzeba wyłożyć z portfela trzykrotnie większą sumę... ale nadejścia tego dnia zarówno sobie jak i wszystkim nożoholikom z całego serca życzę!

tekst i zdjęcia: B. von Heimdall

Długość całkowita:

9.50"

Długość po złożeniu: 5.50"
Długość klingi:

4.00"

Długość krawędzi tnącej: 3.70"
Stal:

CPM S30V"

Grubość klingi: 4 mm
Materiał rękojeści:

G-10

Blokada: linerlock
Linersy:

jednostronny, stal 410

Klips: stalowy, tip-down
Cena SRP:

159,95 USD


Home