Custom Knives... ale o co chodzi?


Na wstępie przepraszam, iż na razie nie ma w tym artykule zdjęć... uzupełnię te braki, wraz z dodatkowym akapitem, w połowie czerwca.

Przez ostatnie kilka lat przedstawiłem na mojej stronie internetowej noże wielu uznanych producentów,  których wyroby plasują się na różnych półkach tego „ostrego” rynku. Przyszedł więc chyba najwyższy czas, abym sięgną w swoich opisach do najwyższej klasy – noży custom made, czyli robionych ręcznie na zamówienie konkretnego klienta lub dealera. To, co wyróżnia te noże, to przede wszystkim doskonałość. Opanowanie rzemiosła twórcy, jakość i parametry użytkowe, a także pewna unikalność i elitarność takiego narzędzia. Czym więc jest ten przedmiot określany jako custom knife? Spróbuję  nakreślić pewien szkic odpowiedzi na tak postawione pytanie... szkic, gdyż odpowiedź każdy musi znaleźć samodzielnie.

Moja przygoda z nożami custom rozpoczęła się w roku dwutysięcznym, kiedy to dane mi było po raz pierwszy wziąć z dłoń wysokiej klasy, ręcznie wykonany nóż. Był to średniej wielkości skandynawski nóż myśliwski wykuty z mozaikowego damastu przez Conny’ego Perssona, a zdarzenie miało miejsce w niewielkim sklepie myśliwsko-wędkarskim w Danii. Oczywiście nóż został w sklepie, a ja wyszedłem tylko z jego obrazem utrwalonym na dobre w głowie... jednak ziarno zostało zasiane. Więc dla czego piszę o tym dopiero teraz? Po prostu do każdego tematu trzeba dojrzeć, i choć moja wiedza na ten temat jest jeszcze moim zdaniem niewielka, to chyba temat ten zgłębiłem już wystarczająco do podzielenia się pewnymi spostrzeżeniami. Z góry przepraszam za formę tego tekstu... będzie to raczej „poszarpany zbiór przemyśleń na temat” niż ustrukturyzowane opracowanie, ale może dzięki temu każdy z was pokusi się o własną interpretację pewnych aspektów opisywanej dziedziny.


Co definiuje nóż custom? Tego nigdy nie uda się jednoznacznie stwierdzić. Dla jednych będzie to po prostu synonim noża wykonanego ręcznie i osobiście, przez twórcę (ang. maker), dla innych będzie to nóż wykonany na konkretne indywidualne i wielokrotnie konsultowane w trakcie pracy makera zamówienie, a dla ortodoksów jest to nóż wykonany na specjalne zamówienie tylko przy pomocy najprostszych ręcznych narzędzi. Dla mnie, podobnie jak dla ogromnej większości społeczności nożowej świata, nóż custom made to nóż wykonany osobiście, od początku do końca przez twórcę przy użyciu wszelkich maszyn i środków obsługiwanych ręcznie. Jednak najważniejszą częścią tej definicji wg wszystkich jest właśnie osobista praca makera, czy raczej artysty wkładającego swój kunszt, pot i duszę w twardą stal, i która to praca podkreśla specyficzny charakter każdego noża custom.


Twórca i jego tworzywo... czyli zacznijmy od materiałów. Dusza noża leży w jego klindze, a dokładnie w sposobie, jaki została uformowana i zahartowana. Większość współczesnych makerów wykonujących swoje noże technikami skrawającymi (ang. stock removal) stosuje w swoich nożach najnowsze zdobycze metalurgii. Stale takie jak S30V, BG42, 154CM, RWL-34, S90V, S3V, CPM440V, stopy nieżelazne jak Talonite, Stellite czy nawet stopy tytanu to dzisiaj niemalże standard. Część jednak pozostała przy klasycznych, sprawdzonych materiałach jak stal 440C czy ATS-34, i co ciekawe dotyczy przede wszystkim noży typu gentleman’s knives z najwyższej półki, gdzie na pierwszy plan wysuwają się walory estetyczne, a dopiero później użytkowe. Choć należy tu zaznaczyć, iż maker z doświadczeniem potrafi z takiej 440C wykonać klingę dorównującą parametrom fabrycznemu nożowi ze stali ATS-34 czy 154CM! Przekuwanie, proces skrawania, proces termiczny... to wszystko wpływa na klingę w stopniu równym, a nieraz i większym niż sam materiał. Kolejną grupą materiałów na klingi są wszelkie węglowe stale, będące głównie materiałem na noże kute ręcznie przez prawdziwych mistrzów tego rzemiosła. Królują tutaj bez wątpienia takie stale jak O-1, A-2, rodzina stali 50xxx i wszelkie bliżej nie określone, bogate w węgiel stopy wykorzystywane w przemyśle. Prawdziwy Master Smith wykorzystuje do wykuwania swoich noży wszystko, co wejdzie pod jego rękę. Od szyn kolejowych, przez łożyska, łańcuchy od pił spalinowych, łańcuchy motocyklowe, wały korbowe, resory, sprężyny, itp. itd. Oczywiście ostatnim słowem, w materiałach na klingi ręcznie kutych noży, jest stal damasceńska ze wszelkimi jej odmianami. Powstaje ona przez wielokrotne przekuwanie kolejnych warstw stali o różnych składach i właściwościach. Dzięki wielokrotnemu (od kilkudziesięciu do wielu tysięcy warstw) naprzemiennemu ułożeniu warstw twardych i sprężystych powstaje prawie jednolity, lecz jednak warstwowy materiał, o parametrach nieosiągalnych dla stali o jednorodnej strukturze – powstaje stal jednocześnie sprężysta w całej strukturze, twarda na krawędzi, a do tego niełamliwa, która w krytycznym momencie raczej podda się sprężyście, a w końcu plastycznie, działającej nań sile niż pęknie. Oczywiście niemały udział w powstawaniu takiej klingi ma proces hartowania. Stal damasceńska jest najczęściej na koniec wytrawiana w odpowiednio dobranym roztworze, aby uwidocznić pieczołowicie wykuty damasceński wzór złożony z warstw o różnej barwie i blasku. Kowale specjalizujący się w kuciu damasceńskiej stali często odsprzedają wykute przez siebie surowe sztaby gotowego metalu dla twórców (lub producentów), którzy chcą w swojej pracy wykorzystać piękno i parametry damastu, a sami nie kują noży, lecz szlifują je z odkutej wcześniej stali. Warto więc się dowiedzieć kto wykuł stal na dany nóż, gdyż nie zawsze, a nawet dość rzadko, jest to ta sama osoba która ostatecznie nóż wykonuje. Wspomnę jeszcze o mozaikowej stali damasceńskiej, która pełni funkcję stricte ozdobną i powstaje przez przekucie z podstawową stalą klingi elementów zdobniczych tworzących mozaikę, napis czy wręcz cały obraz.


Rękojeść noża... tu dozwolone jest wszystko. Konstrukcja „nośna” noża wykonana jest najczęściej ze stali, przez tytan, stopy aluminiowe aż po metale szlachetne. Ponadto na okładziny oraz wkładki w rękojeściach noży custom wykorzystuje się chyba każdy dostępny materiał. W nożach taktycznych będzie to przede wszystkim micarta, G10 i włókna węglowe - głównie ze względu na parametry wytrzymałościowe. Podobne materiały stosowane są w sporej części nowoczesnych noży użytkowych. W klasycznych nożach znajdziemy za to: drewno, kość, róg, skóra, kora brzozowa, macica perłowa, skamieliny, muszle, korzenie i zdrewniałe kłącza... słowem wszystko co tylko można. Często dodatkami w rękojeściach noży „do garnituru” z najwyższej półki będą inkrustacje, złocenia i szlachetne kamienie (często diamenty) a nawet przekute metaliczne meteoryty. Zdobienia nieraz wręcz stapiają się z całością, bądź są przemyślnie ukryte, aby dopiero dokładnie oceniając nóż „odkryć”, jaką kryje w sobie tajemnicę. Szczególnie ciekawym zabiegiem jest umieszczanie kamieni szlachetnych po wewnętrznej(!) stronie przekładki grzbietowej w rękojeściach noży składanych – gwarantuję, iż chyba dla każdego absolutnym zaskoczeniem byłoby znalezienie podczas składania noża rzędu diamentów osadzonych w białym złocie... to dość mocny akcent na sam koniec posługiwania się artystycznie wykonanym narzędziem.

Ręcznie robione noże dostarczają w dużej mierze doznań estetycznych, wręcz odważę się powiedzieć, iż stanowią pokarm dla duszy. Przy wyborze noża produkcyjnego najczęściej kierujemy się walorami użytkowymi, przewidywanym zakresem zastosowań, materiałami, wagą, wymiarami. Wybierając zaś nóż z klasy custom na czoło wysuwają się takie aspekty jak styl, w którym utrzymany jest nóż, odpowiadająca przyszłemu posiadaczowi filozofia idąca za ostrzem, często kolorystyka, dodatki, oraz oczywiście nazwisko twórcy. Zaś elementy takie, jak stal, z której wykonane jest ostrze, schodzą najczęściej na dalszy plan. Wiadomo bowiem, iż nóż wykonany przez Boba Terzuolę czy Grega Lightfoota sprawdzi się tak samo dobrze w wykonaniu ze stali S30V, 154CM czy BG42. Oczywiście każdy maker stara się wypracować swój własny, niepowtarzalny styl. Stara się, aby już sam kształt i forma noża była wizytówką, zaś oznaczenie na ostrzu ma tylko potwierdzać pierwsze wrażenie. I sporej części artystom udała się ta sztuka doskonale. Nie ma bowiem najmniejszych wątpliwości co do nazwiska twórcy, patrząc na noże, które wyszły z rąk takich sław jak: Ernest Emerson, Allen Elishewitz, Robert Terzuola, Greg Lightfoot, Mick Strider, Scagel, Bob Loveless, Joseph Szilaski, John Fitch, Larry Fuegon czy Ed Schemp.


Kolejne pytanie narzuca się niemal samo – kto tego szuka, kto potrzebuje noża tej klasy? Nie boję się tutaj stwierdzenia, iż noże custom nie są nożami dla wszystkich -  bo to szczera prawda. To noże dla osób poszukujących ideału, potrafiących docenić kunszt, ceniących ręczną pracę. Niestety, za tą pracę trzeba zapłacić, i to często sporo. Ceny noży custom wahają się od około $250 (proste modele o stałej  klindze) oraz $400 (proste w formie noże składane) aż do sum pięciocyfrowych, i to nie tylko tych zaczynających się jedynką. Oczywiście nóż custom made jest w pełni funkcjonalnym narzędziem. Co więcej, jest narzędziem o parametrach użytkowych przerastających noże wykonywane fabrycznie. Ale jak już wspomniałem, jest to także pokarm dla duszy, z pewnym metafizycznym przesłaniem od makera do użytkownika, mówiącym ile czasu, sił, myśli, skupienia i trudnej pracy kosztowało wykonanie danej klingi, jej dopieszczenie, wymuskanie. Bez tej filozoficznej otoczki, a wręcz duchowej sfery, nie byłoby miejsca na noże custom. Nie można też ukrywać, iż nóż taki to zazwyczaj powód do dumy dla posiadacza i niejednokrotnie stanowi część sporej kolekcji. I tu powoli dochodzimy do sedna sprawy... kolekcjonowanie. Ręcznie wykonywane noże są najczęściej nabywane przez osoby, które poszukują czegoś więcej niż tylko narzędzia, i które są naprawdę zafascynowane tematem ostrej stali. W praktyce nigdy nie kończy się na zakupie jednego noża custom. Prędzej czy później zawsze dołączy do niego następny, i następny, i następny... a każdy z nich dostarcza nowych wrażeń estetycznych i duchowych. Każdy z nich jest źródłem radości oraz zadowolenia. Takie jest życie, jedni kolekcjonują znaczki, inni wieczne pióra, a jeszcze inni właśnie noże. Oczywiście nie ma dwóch takich samych kolekcji, ale każdą prowadzi pewna myśl przewodnia. Jedni kolekcjonują tylko noże historyczne, inni kolekcjonują tylko noże ulubionych makerów. Są kolekcje składające się z noży w stylu japońskim, noży myśliwskich, kolekcje wyłącznie noży kutych, czy kolekcje noży wykonywanych tylko przez artystów z tytułem „Master Smith” przyznawanym przez uznawane przez najważniejsze stowarzyszenie w tej branży: „American Bladesmith Society”. Są w reszcie kolekcje składające się po prostu z noży, na widok, których aktualnemu posiadaczowi serce zabiło mocniej... i te szalenie zróżnicowane kolekcje, są najczęściej niezwykle ciekawe, a każdemu nożowi towarzyszy zwykle jakaś historia. W każdym razie okazuje się, iż aby zapoczątkować i prowadzić swoją kolekcję to w zasadzie każdy powód jest dobry! Są kolekcje składające się z kilku, kilkunastu, a nawet kilkuset noży. Jak mawiają za oceanem... sky is the limit!


Nożom, a szczególnie nożom custom made, towarzyszą ludzkie emocje. A tam gdzie są emocje, są też dyskusje, wymiana zdań, spotkania, zloty, pokazy, stowarzyszenia... krótko mówiąc równie ważne, a może ważniejsze niż same noże, są więzi jakie nawiązują się między ludźmi. Ciekawą i bardzo miłą rzeczą jest to, iż osoby związane z prawdziwą kulturą noża, są najczęściej otwarci, sympatyczni, szczerzy i można na nich polegać. Dyskusje prowadzone na takich forach jak Custom Knife Directory (www.ckdforums.com), Blade Forums (www.bladeforums.com), Microholics (www.microholics.org) pokazują jasno jak wspaniałym „społeczeństwem” są osoby zafascynowane nożami, czy to od strony użytkowania, kolekcjonowania czy tez ich robienia. W razie potrzeby potrafią się zorganizować i dokonać rzeczy wspaniałych, niemal cudownych, aby pomóc swoim przyjaciołom (choćby tym wirtualnym) w nagłej potrzebie. Ale na szczęście nasza społeczność nie jest wyłącznie wirtualna, i w ciągu roku organizowane są dziesiątki, a nawet setki spotkań, pokazów, seminariów, warsztatów i wszelkich innych imprez związanych z tematem noży i wszelkiej broni białej. „Knife Show” – ten termin znaczy bardzo wiele dla każdego, kto interesuje się nożami, a najczęściej wręcz nimi żyje. Czy to Custom Knife Show w Las Vegas, czy to Messer Bose we Frankfurcie, czy pokazy w Pradze – wszystkie gromadzą szeroką publiczność, makerów, kolekcjonerów, dealerów, krótko mówiąc cały „nożowy światek”. Co ciekawe, gro imprez tego typu odbywa się nie za oceanem, ale tu u nas, w Europie. Włochy, Niemcy, Hiszpania, Czechy, Francja, Szwajcaria, Austria... rocznie w Europie odbywa się kilkadziesiąt zlotów, pokazów, targów i innych tego typu imprez. Oczywiście pokazy noży mają swoje ukoronowanie, i jest nim coroczny czerwcowy Blade Show organizowany w Atlancie pod patronatem periodyku "Blade Magazine". To wydarzenie, na które czeka większość z nas – czy to z racji wzięcia w nim udziału, czy też wyczekując relacji, recenzji, nowości i setek zdjęć, które pojawią się zapewne na wszelkich forach internetowych już w kilka godzin po rozpoczęciu imprezy. Setki makerów, tysiące odwiedzających, wszystkie sławy świata noży i niesamowity Blade Award Banquet czyli swego rodzaju rozdanie „nożowych Oskarów” (bankiet jest imprezą zamkniętą, na którą obowiązują imienne zaproszenia). Oczywiście Blade Show, jako trzydniowa impreza, to także możliwość osobistego pogadania wieczorem przy oszronionym kuflu piwa ze swoim ulubionym makerem, co jeszcze pogłębia „ostrą” pasję i tworzy nową, bezpośrednią więź: twórca - odbiorca. Blade Show to w zasadzie 72 godziny ciągłego obcowania z tematem noży: w ciągu dnia na samym show, zaś po godzinach na nieformalnych spotkaniach, ze słynnym Single Malt Meeting w czwartkowy wieczór poprzedzający otwarcie. Dla niewtajemniczonych powiem, iż jest to „mocno nieformalne” spotkanie w Waverly Renessance Hotel, gdzie spotykają się osoby zafascynowane tematem z ulubionymi knife makerami przy najlepszych alkoholach (i ewentualnym cygarze), wśród których królują doskonałe whisky... wyłącznie Single Malt - i stąd właśnie nazwa :) A jeśli już komuś przytrafi się wizytować Blade Show, to jest to jedno z tych miejsc, z których nie sposób wyjść bez minimum jednego noża w dłoni. Wystawiane tam do sprzedaży modele są absolutną śmietanką noży custom.


Noże custom to także poświęcone w dużej części właśnie im profesjonalne magazyny, z miesięcznikiem „Blade” na czele. Kreują i krzewią one kulturę noża i obcowania z nim, pozwalają zorientować się w aktualnych trendach, pozwalają cieszyć się doskonałymi artykułami i zdjęciami i oczywiście poszerzają wiedzę każdego z nas. Jest to też orędownik "pokojowego” wizerunku noża–narzędzia i za to należą mu się wielkie brawa. Poza pismami amerykańskimi polecam lekturę niemieckiego „Messer Magazine”, włoskiego „Lame” a także rosyjskiego pisma „Noz”. W Polsce tematyką noży zajmuje się w dużym stopniu stosunkowo młode pismo Survival, które powinno być z samego patriotycznego obowiązku lektura obowiązkową osób interesujących się nożami. Poza periodykami, wiele o nożach custom można się dowiedzieć z dostępnych na amerykańskim rynku pozycji książkowych. Niestety ich dostępność w Europie, a szczególnie w naszym regionie jest po prostu zerowa. Pozostaje głónie internet.

I to chyba tyle tytułem wprowadzenia w temat noży custom. Mam nadzieję, że choć trochę zainteresowałem was tym tematem. Z czasem pojawią się opisy noży oraz sylwetki samych makerów, którzy tworzą te wspaniałe, użytkowe dzieła sztuki rzemieślniczej.

autor tekstu: Piter


Home