Chris Reeve - stałe klingi...
Tym razem szybki przegląd noży o stałych klingach wśród wszystkich oferowanych przez Chris Reeve Knives. Bieżący, 2003 rok, okazał się kolejnym szczęśliwym rokiem dla Chrisa Reeve’a i jego żony Anne. Z pokazów BladeShow’2003 wyjechali z dwiema aż nagrodami. Jedna z nich potwierdza klasę wszystkich wyrobów Chrisa - po raz kolejny zdobył on „Manufacturing Quality Award”, czyli tytuł za najdoskonalej wykonane noże. To trzeci już raz - a więc o przypadku nie może być mowy. W tym momencie jest to jedyny na świecie producent, który może poszczycić się takim wynikiem. Jest on w pełni zasłużony, bo wykonanie tych ostrzy jest nieprawdopodobne. Spasowanie jak w zegarku, żadnych śladów obróbki… po prostu ideał. Druga nagroda to… nie teraz, wrócę do niej później. ONE-PIECE RANGE Określenie „One-Piece Range” oznacza pierwotną linię noży Reeve’a wykonywanych na cyfrowych obrabiarkach z jednego kawałka stali węglowej A2. Seria ta wywodzi się od dużego modelu Project I z klingą 7,5 cala, który to nóż stanowił w ogóle jeden z pierwszych w ofercie firmy Chris Reeve Knives. Dzięki opracowanej przez Chrisa, specjalnie dla tej stali węglowej, obróbce cieplnej, noże te są bez wątpienia wzorem w swojej klasie jeśli chodzi o parametry użytkowe klingi. Wolne tępienie się przy pracy, odporność na złamanie i uderzenia, sprężystość krawędzi tnącej - to zalety, które ciężko byłoby przeceniać. Cechą charakterystyczną tej serii noży jest wydrążona, integralna z ostrzem rękojeść. Zakończona ona jest uszczelnioną zakrętką wykonaną z utwardzanego termicznie stopu aluminium (ciężka stalowa zakrętka spowodowałaby fatalne wyważenie noża). Oczywiście można skomponować dowolny zestaw przechowywany wewnątrz rękojeści ale najczęściej przechowuje się w niej tabletki do uzdatniania wody lub suchą chubkę i kilka zapałek sztormowych do rozpalania ognia. Przypatrzmy się więc dwóm nożom z tej serii: na początek średniej wielkości nożowi Shadow IV a potem małemu, osobistemu Aviatorowi. |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
SHADOW IV Długa na 5.5” klinga o kształcie drop point wskazuje jasno na ogólnoużytkowy charakter tego noża. Wklęsły szlif poprowadzony jest nie za wysoko, co daje sporą wytrzymałość poprzeczną na złamanie - sądzę, iż swoją wytrzymałością Shadow IV przerasta zdecydowanie możliwości człowieka i nie wyobrażam sobie w jaki sposób możnaby złamać ten nóż. Natomiast szlif jest na tyle głęboki, że ostrze tnie bez problemu wszystko, co wejdzie mu pod ostrze... Długi odcinek prostej krawędzi tnącej i nie za długi, choć wyraźnie wyoblony brzuch z pewnością pomoże użytkownikowi we wszelkich biwakowo - kuchennych pracach. Shadow IV u boku myśliwego też się sprawdzi, choć w linii noży „One-Piece” znajduje się też nóż przeznaczony wybitnie do skórowania i sprawiania zwierzyny - jest to model nazwany „Ubejane” (w jęz. zulu: „do skórowania”). Rękojeść jest na tyle duża, że pozwala na wygodną pracę nożem nawet osobom o dużych dłoniach. Moletowanie na całej powierzchni i podwójna garda zapewniają pewność chwytu i zabezpieczają przed zsunięciem się dłoni na ostrze. Z uwagi na to, iż rękojeść jest w całości wykonana z metalu, nie ma obaw o jej uskodzenie, wytarcie czy złamanie. Ale oczywiście jak są zalety, to najczęściej są też jakieś wady… metalowy chwyt oznacza, iż zimą, przy ujemnej temperaturze, zalecałbym pracować nim tylko w rękawiczkach. Sprawdziłem - nóż trzyma się tak samo pewnie nawet w grubej, zimowej, skórzanej rękawicy. Niektórzy uważają też za wadę to, iż przy operowaniu nożem w całkowitej ciemności odpowiednie ukierunkowanie krawędzi tnącej może nie być łatwe i szybkie… ale te noże są nożami użytkowymi, przeznaczonymi do pracy! Tak więc zdecydowanie polecam pozostawić „szybkie akcje na tyłach wroga w środku bezksiężycowej nocy” innym narzędziom, na pewno lepiej do tego dostosowanym. Shadow IV to nóż-kompan na wyprawę do lasu, w góry czy na biwak. Jest to także doskonały przykład dobrze skonstruowanego tzw. „noża survivalowego” - pomocnego bez mała w każdej sytuacji. Pochwa noża przeznaczonego do noszenia w terenie jest niemal równie ważna jak sam nóż. Shadow IV ma precyzyjnie wykonaną z doskonałej jakości skóry pochwę zapinaną na zatrzask. Nóż wchodzi w nią dość łatwo, z lekkim, gładkim oporem . Pochwę można założyć na pasek pez potrzeby jego rozpinania - jest to możliwe dzięki temu, iż pętla nośna także jest rozpinalna. Pochwa jest w pełni obustronna łącznie z przekładalnym na obie strony zatrzaskiem zabezpieczającym nóż przed wysunięciem. Na dole pochwy znajduje się oczko do dodatkowego przytroczenia noża do uda, zaś w pętli nośnej wykonane są cztery otwory do lepszego jej dopasowania do szerokości paska lub dodatkowego dotroczenia rękojeści noża do pochwy za pomocą linki. W sumie pochwa na piątkę. |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
AVIATOR To nóż dla tych, którzy szukają bezkompromisowego, niedużego osobistego narzędzia survivalowego. Często można usłyszeć opinię, iż „najlepszy nóż survivalowy to ten, który akurat masz przy sobie” - to szczera prawda. Zaś Aviator jest jednym z tych noży o stałej klindze, które dzięki swoim rozmiarom zawsze mogą być u twego boku. Jest nieduży, ale mocny i w praktyce nie do zdarcia. Kształt głowni zaprojektowano tak, aby nóż pozwalał na wykonywanie jak największego spektrum prac. Dobre cięcie zapewnia wklęsły szlif. Wytrzymałość uzyskano głównie poprzez obniżenie szlifu, który wyprowadzony jest tylko nieco powyżej połowy ostrza. Głownia clip point pozwala wykorzystać zarówno wyoblony brzuch, jak też bardzo precyzyjny, ostry jak igła czubek. Do tego uniwersalna piła wyfrezowana na grzbiecie. Ten nóż po prostu zrobi wszystko - choć postawmy sprawę jasno - żadnej z tych czynności nie wykona tak dobrze, jak zrobiłoby to wyspecjalizowane ostrze. Poczynając od pokrojenia chleba, mięsa, przez oskórowanie sarny, do zastosowania go w roli młotka, dłuta, piły czy łomu Aviator z pewnością pokaże na co go stać. Wiem, iż nóż został skonstruowany jako narzędzie do krojenia ale już nieraz się przekonałem, że często niestety robi też za łom czy dłuto bo nic innego niż owy nóż nie ma pod ręką... a robotę zrobić trzeba i nic się na to nie poradzi. Co do piły, warto wspomnieć, iż zaprojektowano ją także jako narzędzie uniwersalne. Można nią przeciąć zarówno drewno jak też tworzywa sztuczne i metal - choć oczywiście uniwersalność ma swoje ciemne strony i żadnego z tych materiałów nie piłuje doskonale… ale liczy się to, że nóż ten zrobi w zasadzie wszystko, co okaże się konieczne. Metalowa rękojeść Aviatora jest raczej małych rozmiarów, ale dzięki głębokiemu moletowaniu pozwala na bardzo pewny uchwyt noża, także mokrą czy spoconą dłonią. Nie jest to rękojeść przystosowana do długotrwałych prac, ale raczej do intensywnej, niezbyt długiej, z przyłożeniem do ostrza pełnej siły rąk. To właśnie taki rodzaj pracy spotyka najczęściej noże survivalowe w sytuacjach walki o przeżycie. Nie ma zwykle potrzeby działać nożem przez cały dzień. Praca jest raczej krótka i konkretna. Aviator, dzięki podwójnej gardzie, zapewnia pełne bezpieczeństwo w operowaniu nożem. Przy uwzględnieniu tekstury rękojeści nie widzę możliwości ześlizgnięcia się dłoni na ostrze. Całość dopełnia linka na dłoń, zabezpieczająca przed upuszczeniem noża podczas pracy. Oczywiście, podobnie jak w innych nożach z grupy „One-Piece” rękojeść jest wydrążnona i zakończona uszczelnioną, nakręcaną głowicą. Pochwa typu slip-in wykonana jest z wysokiej jakości, grubej skóry. Kształt, określany jako „pancake”, pozwala wygodnie i pewnie nosić nóż na biodrze. Jest to jedna z najwygodniejszych pochew z jakimi się spotkałem, co w przypadku osobistych noży do stałego noszenia ma ogromne znaczenie. Nóż można łatwo wyjąć i schować jedną ręką, także w rękawicy. Zarówno dopasowany do biodra kształt pochwy jaki i rozmiary noża nie przeszkadzają w bieganiu, chodzeniu, skradaniu się, siadaniu, prowadzeniu samochodu oraz we wszelkich codziennych i niecodziennych czynnościach. Nic dziwnego, gdyż nóż ten projektowany był jako stałe wyposażenie dla załóg śmigłowców patrolujących lasy i puste równiny USA oraz Kanady… z resztą właśnie stąd nazwa Aviator. |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
GREEN BERET Nowy model Green Beret to wspólny projekt Chrisa Reeve’a i Billa Harseya, weterana wojny w Wietnamie i specjalisty w zakresie noży. Nazwa wzięta jest stąd, że noże te przyznawane są w formie nagrody dla tych, którzy ukończą „US Army Special Forces Qualification Course” i dołączają do elity komandosów, słynnych Zielonych Beretów. Mimo swojej nazwy Green Beret nie jest jednak nożem stricte wojskowym. To bardzo wyspecjalizowane narzędzie do pracy w terenie, które doskonale sprawdza się także w warunkach pola walki. Gruba klinga z nierdzewnej stali S30V ma 7 cali długości w wersji podstawowej (zdjęcie obok) oraz 5.50 cala w wersji skróconej (zdjęcie poniżej). Powleczona jest odporną na zarysowanie, matowo czarną powłoką Kalgard. Klinga jest dość szerokia, i mimo wysoko wyprowadzonemu wklęsłemu szlifowi jest bardzo mocna i odporna na złamanie. Kształt drop point daje dużą wytrzymałość czubka i pozwala na zastosowanie noża do każdej czynności związanej z przeżyciem w terenie - od przyrządzenia posiłku, po ścięcie niedużej sosny na żerdź pomocną np. do sforsowania głębokiego strumienia. Na pierwszym calu ostrza, tuż przy gardzie, znajdują się ząbki pomagające w cięciu lin, kabli czy twardych tworzyw sztucznych. Ząbki wg projektu Reeve’a, dzięki płaskiej krawedzi tnącej, pozwalają także równo ciąć i nie przeszkadają w rąbaniu. Co ważne można je ostrzyć na każdym płaskim kamieniu jak zwykłe gładkie ostrze! Rękojeść Green Bereta tworzą okładziny z ostro teksturowanej micarty, przymocowane wpuszczonymi śrubami po bokach stalowego przedłużenia ostrza. Odpowiednie zaokrąglenia stalowego rdzenia rękojeści jak i anatomicznie profilowane w trzech wymiarach okładziny powodują, iż nóż wręcz wkleja się w dłoń wypełniając każde nauralne jej zagłębienie. Podwójna garda daje pełne bezpieczeństwo. Żaden z noży z klingą stałą jakie testowałem do tej pory nie dał mi tak dobrego wyczucia noża, wygody i pewności operowania. Harsey i Reeve potwierdzają w pełni swoją klasę. Jako, że nóż tej wielkości może być użyty do rąbania, to nie może obyć się on bez linki na nadgarstek. Nie dziwi mnie więc elegancko rozwiązane przeprowadzenie jej przez rękojeść i odpowiednie podcięcia w okładzinach. Wykonanie, dopasowanie, projekt i estetyka - wszystko jak należy - i nie ma w tym nawet cienia przesady. Na potwierdzenie tych słów dodam, iż właśnie Green Beret, owoc współpracy dwóch osobistości świata noży, zdobył tytuł „Collaboration Of The Year” na tegorocznym BladeShow i jest to druga nagroda odebrana tam przez Chrisa. |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Pochwa Green Bereta zaprojekowana została w układzie LBE (wojskowy system standaryzujący wzajemne troczenie i łączenie elementów wyposażenia) przez firmę Black Hawk, specjalizującą się w produkcji osobistego oporządzenia - głownie dla użytkowników z kręgów wojskowych, choć oczywiście nie tylko. Wykonano ją z grubej kordury, wewnątrz posiada kydexową wkładke osłaniającą ostrze. Można ją troczyć do pasa, plecaka, kamizelki i wszelkiego innego oporządzenia osobistego. Pochwa przeszła też pozytywnie testy dopuszczające ją jako w pełni bezpieczną do skoków spadochronowych. Wygodnym dodatkiem jest zapinana na taśmę velcro kieszonka na mały nóż, multitool lub ostrzałkę. Green Beret jest prosty w formie tylko pozornie - każdy szczegół klingi i rękojeści został pieczołowicie dopracowany, a cały nóż jest harmonijnie zbudowany, dobrze jak na swoją wielkość zbalansowany (środek ciężkości umiejscowiony jest na ostrzu, tuż przed gardą) i świetnie układający się w dłoni. Zaprojektowana przez profesjonalistów z Black Hawka pochwa dopełnia wizerunek doskonałego noża polowego z górnej półki. Podążając za oczekiwaniami części użytkowników, Chris Reeve wprowadził ostatnio do swojego asortymentu także wspomniają lżejszą, skróconą wersję Green Bereta z klingą o długości 5.50 cala. Jest to doskonały nóż przyboczny do wszelkich leśno-terenowych prac dla osób, które szukają większej manewrowości z nożem przy pasie, łatwiejszego i precyzyjniejszego operowania nożem w dłoni oraz dla których 7” to nieco za dużo do noszenia podczas wędrówek w terenie. tekst i zdjęcia: Piter
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||