Walther CP-99 jest już moim czwartym pistoletem - wiatrówką
po Beretcie FS-92, HW-40 i Waltherze PPK/s. Poprzednie 3 są już na tej stronie
dokładnie opisane (wprawdzie nie ma opisu Beretty ale jest bardzo do niej podobny pod
względem konstrukcyjnym Walther CP-88). Zakup każdego z wymienionych pistoletów był u
mnie podyktowany zawsze jakąś-tam zachcianką podobnie jak ich sprzedaż (chciało się
coś następnego). Każy dawał sporo frajdy przy strzelaniu (no, może mój PPK/s
mógłby się trochę mniej zacinać) i strzelanie z każdego z nich traktowałem czysto
rekreacyjnie (puszkowo-działkowo), tak więc każdy wykazał tu swoje zalety: HW-40
celność, PPK/s szybkostrzelność i blow-back, Beretta moc i poważny wygląd. Wady
były mniej istotne (choć jak zauważył jeden z moich kolegów, HW-40 wad nie ma),
toteż dziś nie żałuję ani pieniędzy wydanych przy zakupie ani też kolejnych
rozstań. Jako że natura nie znosi próżni, a ze swym ostatnim pistoletem (PPK)
rozstałem się już pół roku temu, zacząłem myśleć o kolejnym zakupie. Początkowo
rozważałem nawet coś z air-softów. Bardzo podobał mi się S&W Sigma firmy KWC
zasilany tzw. green-gas'em i z mozliwością dołączenia "dopalacza" na CO2,
ale po zasięgnięciu opinii u kolegów z grupy BRONPALNA odpuściłem sobie tę
kategorię (nie) broni. ASG są mało celne i mają zbyt małą moc. A moje oczekiwania
były takie, aby puszka po piwie po pierwsze dała się trafić z odległości rzędu 10 m
a po drugie aby została przedziurawiona. Tak więc ostatecznie wybór padł na CP-99 -
kolejną zabawkę ze stajni Umarexa. Wykonanie pistoletów amerykańskich takich jak
Crossman czy Daisy pozostawia moim zdaniem sporo do życzenia. Gamo PT-80 nie wzbudził
mojego entuzjazmu, na Makarova jakoś nie miałem specjalnej ochoty chociaż konstrukcja
budzi zaufanie, zaś Skiff wprawdzie może się podobać ale to wykonanie ... Kiedy
wziąłem go do ręki, wolałem nie podejmować wyzwania. Zresztą myślę że pistolety -
wiatrówki nie powiedziały mi jeszcze ostatniego słowa. Mam przeczucie że za jakiś
czas skuszę się jeszcze na Twinmastera. (Wybacz Michale :-)
|
CP-99 jest konstrujcją nawiązującą do Walthera P-99. Jego
waga, kształt i oznaczenia bardzo upodabniają go do pierwowzoru - to w zasadzie idealna
kopia ostrego Walthera. Produkowany jest w zakładach Walther-Umarex, toteż umieszczenie
na nim logo firmy i wszystkich innych "waltherowych" oznaczeń jest jak
najbardziej uzasadnione. Wprawdzie pistolet nie jest związany ze swym powiażniejszym
bratem tak jak Makarov ale podobnie jak w ostrym pierwowzorze brak jest kurka, szkielet
wykonano z polimerów zaś metalowy pozostaje zamek. Jeszcze jedną analogią do P-99 jest
przycisk pozwalający na "zrzucenie" napiętego mechanizmu spustowego bez
oodania strzału. Odmianą w stosunku do opisywanych już wcześniej Umarexów, poza
wspomnianym już brakiem kurka jest sposób załadowania kartusza z CO2. Nie ładuje się
go bezpośrednio do rękojeści ale do wysuwanego z niej magazynka. Ma to tę zaletę, że
aby rozładować pistolet, nie musimy do końca opróżniać kartusza z CO2 strzelając
gdzie popadnie ani też tracić gazu przez wcześniejsze jego wyjęcie. Śrut ładuje się
do bębenkowego magazynka mieszczącego 8 szt., znajdującego się w gnieździe dostępnym
po zwolnieniu zatrzasku (umieszczonym tam, gdzie w P-99 jest zatrzask zamka) i odsunięciu
lufy - czyli tak jak w innych konstrukcjhach firmy Umarex. Spust pracuje w trybie SA i DA.
W trybie DA jest to poprostu samonapinanie (płacimy za to dłuższą drogą i większym
oporem spustu), zaś w SA (pojedynczej akcji) mechanizm napina się poprzez odciągnięcie
zamka do tyłu, a właściwie nie porusza się cały zamek ale jego połowa (bo druga
połowa jest odsuwana do przodu dając dostep do magazynka). Warto jeszcze zauważyć że
ani na chropowanej powierchni zamka ani tym bardziej na polimerowym szkielecie broni nie
widać odcisków palców. To stwierdzenie może wydać się banalne, ale zapewniam że
kiedy miałem Berettę z oksydą na wysoki połysk, było to dosyć uciążliwe.
|
Szczerbinka pistoletu ma jedynie mozliwość regulacji w
poziomie i w przeciwieństwie to takich modeli Umarexa ja Wather CP-88, Beretta czy Colt
1911 nie ma możliwości zastąpienia jej szczerbinką z pełną regulacją. Do pistoletu
można natomiast dokupić szynę montażową do zainstalowania celownika kolimatorowego.
Ponadto w przedniej części szkieletu znajdują się prowadnice służące do
zainstalowania celownika laserowego.
Tu nawiążę do niejakiego
J. Bonda - zauważcie że P-99 pojawił się w filmie "Jutro nie umiera nigdy"
("Tomorrow never dies") ale dopiero po jakimś czasie - agent 007 zaczynał tam
z PPK, dopiero gdzieś tak w połowie filmu kiedy zdobył P-99 rzekł: "Prosiłem Q,
żeby mi taki załatwił". Dlaczego Q mu tego nie załatwił? |
No to strzelamy. Niestety, jesienna pogoda (niskie temperatury)
nie sprzyjają strzelaniu z pistoletów zasilanych CO2, ale przecież trzeba wypróbować
nowy nabytek. Pojechałem więc na działkę, ustawiłem puszkę po napoju w odległości
6 m i jazda. Daje się strzelać, a puszka mocno to przeżywa. Aby pistolet miał nieco
lepsze warunki pracy, podczas ładowania magazynka chowam go pod kurtkę. Zapadający
zmierzch zmusił mnie do przeniesienia prób do garażu. Dalsze strzały do puszek i
zużytych płyt CD potwierdzają że do takiej zabawy pistolet się nadaje. Na
odległość rzędu 6 m zarówno przy strzelaniu SA jak i DA mam niemal 100 % trafień. W
niedzielę kolejny etap zabawy. Tym razem na otwartej przestrzeni - moge więc sprawdzić
skuteczność broni na odległości 10 m. Już rok temu kupując Walthera PPK/s obiecałem
sobie, że nie będę próbował strzelać z niego do tarczy. To postanowienie zamierzam
podtrzymać w przpadku CP-99, jednak w drodze wyjątku wieszam tarczę na odległości 10
m i oddaję kilka strzałów. Pociski trafiają mniej więcej tam, gdzie celuję. Piszę
mniej więcej, gdyż nie oczekuję po pistolecie (ani tym bardziej po sobie) jakiegoś
rewelacyjnego skupienia. Potwierdza się natomiast, że pistolet nieźle się spisuje przy
strzelaniu działkowo rekreacyjnym. Pastwiąc się nad puszkami i płytami CD stwierdzam,
że trzeba będzie minimalnie skorygować celownik - pistolet bije nieco w prawo. Jeszcze
jedno przyjemne zaskoczenie. Spodziewałem się że 1 nabój CO2 wystarczy na mniej
więcej 60 strzałów, tymczasem wydajnośc jest znacznie większa - ładuję jeszcze 4
magazynki i dalej daje się strzelać. Myślę że to dzięki temu iż pistolet nie za
bardzo się wychładza. W przerwach między strzelaniami chowam go pod kurtkę. Moim
zdaniem wart jest wydanych pieniędzy - zwłaszcza że kupiłem egzemplarz używany (choć
jeszcze na gwarancji) za 60 % ceny nowego.
Jeszcze może garść uwag
na zakończenie. Uważam, że przycisk zwalniający magazynek oraz sam magazynek powinny
byc z metalu. Konstrukcja budziłaby wówczas większe zaufanie. Na muszce i szczerbince
przydałby się układ 3 białych kropek - takich jak np. w Waltherze P-22, ale to jest do
dorobienia we własnym zakresie. Po nowym roku będzie można rozważyć wymianę lufy na
gwintowaną, chociaż zważywszy na przeznaczenie tego pistoletu trzeba się będzie
zastanowić czy nie jest to zbędny wydatek.
Tomek "Teston"
Kawałek |