Jak dbać o broń pneumatyczną


Czyszczenie wiatrówki:
W broni prochowej czyszczenie ma na celu usunięcie nie tyle ołowiu, co agresywnie żrących związków ołowiu i siarki powstałych po spaleniu prochu. W pneumatykach tego nie ma, więc jeżeli nie występuje się aktualnie w zawodach o Mistrzostwo Polski, to w zasadzie czyscić ich nie trzeba (wbrew powszechnej opinii) a już szczególnie gładkolufowych.




Jak już chcesz to robić, to:

  1. Nie czyść wiatrówek metalowym (nawet mosiężnym) wyciorem, a juz na pewno żadnymi szczotkami, bo uszkodzisz gwint, a w broni GL wewnętrzną polerowaną powierzchnię lufy.

  2. Od czasu do czasu (powiedzmy co 4000 strzałów z DOBREGO śrutu, lub 2000 z kiepskiego, "nielakierowanego") wsuwasz w lufę pętlę z grubej żyłki, wkładasz w pętlę kawałek szmatki lub waty, nasączasz oliwką do broni i przeciągasz... i tak kilka razy - nie uszkodzisz wtedy delikatnego gwintu wiatrówki.

  3. Zamiast pętli i szmatki możesz użyć popularne ostatnio filcowe "śruty" do czyszczenia. Nasącz je lekko w oliwce, załaduj KILKA NA RAZ (właściwego dla oporu) do lufy i strzel w powietrze - uwaga na sufit ;-) Jeżeli masz silną wiatrówkę (np. Dianę 48, HW77 czy HW85) to do lufy włóż kilka "filców" a za nimi jeden płaski śrut - nie zniszczysz wtedy sprężyny.

  4. Tłoka nie wolno smarować oliwką, a już na pewno wlewać jej do cylindra, bo "rozpuscisz" silikonową uszczelka (chyba, że masz starą wiatrówkę z uszczelką ze skóry, ale pewnie nie). Jedynie raz na parę lat, JAK JUŻ BARDZO CHCESZ, to możesz wiatrówkę rozłożyć, wyjąć tłok, wytrzeć do sucha ze smaru i przesmarować specjalnym smarem do tłoków wiatrówek, tzw. Compression Chamber Moly Grease, np. firmy Abbey Lube.

  5. Spręzynę można od czasu do czasu (circa raz na rok - przed sezonem) "dosmarować" smarem do sprężyn (np. LT2 Compression Spring Grease firmy Abbey Lube).

  6. Pamiętaj, że przy każdym smarowaniu należy stosować zasadę "less is more", czyli najgorzej przesadzić z iloscią smaru - po prostu zapchasz giwerę! Dobra wiatrówka (np. HW77) to w zasadzie maszyna bezobsługowa.

  7. Żelazna zasada: lekko przecierać powierzchnię broni szmatką nasączoną oliwką (nie WD-40, ale np. RemOil z teflonem Remingtona) po KAŻDYM strzelaniu, bo spocone odciski palców bardzo ładnie "wżerają" się w lśniącą oksydę...


Oksydowanie na zimno:
Na częściach metalowych najlepiej nie stosować lakieru, ale oksydę. Płyn (lub pasta czy żel) o nazwie "Gun Blue" (lub zbliżonej) do oksydowania na zimno dostępny jest w większości sklepów z bronią lub myśliwskich. Jak nie ma takiego koło ciebie, to trzeba wysyłkowo. Kosztuje taki specyfik 15 do 40 złotych, zależnie od producenta i objętości buteleczki.




Krótki kurs oksydowania:

  1. odtłuścić powierzchnię (np. benzyną ekstrakcyjną)

  2. nanieść płyn oksydujący (np. watką), lekko potrzeć i poczekać aż zrobi się czarne. przemyć watką zwilżoną w H2O i powtórzyć z numer z płynem oksydującym.

  3. Po ostatnim naniesieniu płynu przetrzeć dobrze oliwką i zostawić z warstwą oliwki na kilka godzin.

  4. Przetrzeć szmatką i gotowe...

    Na częściach z plastiku polecam farbę np. akrylową, najlepiej modelarską: Tamiya lub Humbrol. Kolor czarny dostępny w kilku wersjach od połysku , przez kilka półmatów aż do zupełnego matu.


Pielęgnacja łoża:
Łoże lakierowane spotykane w standardowych wersjach wiatrówek jest w zasadzie nie do zdarcia i nie wymaga żadnej szczególnej pielęgnacji. Po prostu czasem należy je przetrzeć czystą szmatką.

Łoża impregnowane olejem i woskowane należy raz na jakiś czas (przy intensywnym strzelaniu 2 razy w roku) lekko przetrzeć najdrobniejszą watą stalową (SteelWool #OOO) i wetrzeć w nie oliwkę impregnująca do osad broni (tzw. Gun Stock Oil) dostępną w dobrych sklepach myśliwskich. Po wtarciu 1-2 warstw i dokładnym osuszeniu można nałożyć warstwę wosku pszczelego rozpuszczonego w aptekarskiej terpentynie (syntetyczna malarska śmierdzi potem przez miesiąc) i po wyschnięciu wypolerować czystą szmatką lnianą.

Przepis na kompletny remont łoża:

  1. Standardowe bukowe łoże trzeba na początek zeszlifować DO ŻYWEGO DREWNA. Jest to najmniej sympatyczny moment. Jedyny dobry przepis to niestety papier ścierny (może być gąbka ścierna) i duuużo ręcznej, żmudnej pracy w totalnym zapyleniu. UWAGA, do tej roboty nie zdejmuj się stopki z kolby, gdyż innaczej "automatycznie" zaokrąglisz krawędzie kolby schodzące do stopki...

  2. Jak już nie ma NAWET GRAMA lakieru i łoże jest w naturalnym, jasnym kolorze drewna przystępujesz do dopasowywania osady do dłoni, policzka, palców itp. Najlepiej robić to powoli, pilnikiem i papierem ściernym. Próby przyspieszenia pracy wiertarką z reguły kończą się zniszczeniem łoża...

  3. Jak łoże ma już odpowiedni kształt, to zaczynasz szlifowanie. Na początek papier 250, potem 400 i wreszcie 600.

  4. Jak łoże jest już zeszlifowane, to drewno należy pozbawić "mikro-włosków". W tym celu łoże należy przetrzeć wilgotną szmatką (to unosi drewniane włoski) i zdecydowanym ruchem przetrzeć najdrobniejszą watą stalową (SteelWool #OOO), co powoduje ich "ścięcie" tuż przy powierzchni drewna. Proces ten należy powtórzyć kilka razy.

  5. Łoże jest już ukształtowane i gładkie jak pupka niemowlaka. Teraz rozrabiamy odpowiednią bejcę (np. orzech) ze sporą ilością wody i nanosimy na łoże. Po wyschnięciu oceniamy kolor (pamiętaj, że lekko sciemnieje) i jeżeli jest potrzeba nanosimy kolejne warstwy. Pamiętaj - nie spiesz się.

  6. Jak bejca dobrze wyschnie (czyt. na następny dzień, albo i dłużej) to zaczynasz nanosić GunStock Oil, czyli specjalną oliwkę do impregnacji drewna, którą kupisz w dobrym sklepie myśliwskim. Wcierasz warstwę, czekasz aż wsiąknie, potem czekasz aż lekko podeschnie i wcierasz następną. Jeżeli podczas wysychania zacznie powstawać przezroczysta, żółta "skorupka", to usuwasz ją watą stalową przed nałożeniem kolejnej warstwy. I tak aż łoże zupełnie przestane wchłaniać, czyli zależnie od drewna od 10-12 razy (buk) do nawet 30 razy (orzech).

  7. Na koniec ostateczna polerka i po dokładnym osuszeniu można nałożyć warstwę wosku pszczelego rozpuszczonego w aptekarskiej terpentynie a po wyschnięciu wypolerować czystą szmatką lnianą.

  8. Dopiero teraz można się brać za żłobienie chwytów, rowki, strippling (dziurki na powierzchniach chwytów) i tym podobne sprawy. Po rzeźbieniu postępujemy na tych powierzchniach tak, jak w punkcie 6, ale tylko 3-4 razy, żeby nie "zakitować" właśnie wykonanej roboty. Ciekawy efekt uzyskuje się nanosząc na żłobienia bejcę o ton ciemniejszą niż poprzedni0 na łoże. No i na koniec można jeszcze raz wosk.

  9. THE END - powodzenia, i nie spieszyć się!!!


Home