Crosman 3576W
Opis nadesłany przez Macieja Jastrzębskiego (Kanada)
|
W tym momencie wielu by się rozczarowało, ja także tego doznałem. Ale zakupiłem pistolet świadomie po to aby strzelać precyzyjnie a nie go oglądać w gablocie. Szkielet wykonany jest z materiału kompozytowego, niezbyt precyzyjnie obrobionego. Śruba docisku pojemnika Co2 jest bardzo łatwa i przyjemna w użyciu. Okładki na rękojeść wykonane z tworzywa czarnego, nawet dość solidne i ładne (wyglądają [z daleka] jak guma), łatwe w mocowaniu oraz rozkładaniu. Broń łamie się poprzez naciśnięcie zamka od góry i odciągnięciu lufy z magazynkiem w dół. Co do zamka to jest straszliwie ciężki...dość trudno jest go docisnąć tak aby łatwo było otworzyć broń. Magazynek (w zestawie są dwa) wykonany z tworzywa sztucznego, twardego, dobrze trzymającego śrut i nadaje się na dość długi śrut, ok 7mm. Łatwy w ładowaniu oraz mocowaniu. Najciekawsza jest lufa, której długość wynosi 6”. Wykonana ze stali nierdzewnej, osadzona w szkielecie “luzem”. Ale nie takim luzem że lata na wszystkie strony. Trzyma się bardzo stabilnie a w 4 sekundy po prostu wyciągając ją do tyłu możemy ją wyjąć z obudowy i np w następne 4 sekundy wymienić na GL o ile takową posiadamy. Nad lufą znajduje się tej samej długości mostek z muszką na końcu przymocowaną na stałe. Mostek, niestety wykonany z tworzywa sztucznego, pełni także rolę podstawy montażu optyki zarówno jako szyna suwana jak i montażu typu mostkowego łapiącego za segmenty, co często spotyka się w różnego typu rewolwerach. Jak na kawałek tworzywa lunetę trzyma dość stabilnie i chociaż już cały mostek zaczyna mi się ruszać, to nie wpływa to w żadnym nawet najmniejszym stopniu na celność, gdyż zawsze powraca do pierwotnej pozycji. Szczerbinka natomiast znajdująca się na wstecznym końcu broni tuż przed kurkiem wykonana jest także z tworzywa. Posiada regulację w pionie i w poziomie, dość płynną. Jednak oryginalny stan szczerbinki nie jest w żadnym stopniu zadowalający i od razu trzeba ją usztywnić, gdyż ma mocne luzy. Można to zrobić bez kosztów po prostu podkładając pod nią tyle grubości czegokolwiek ile potrzeba i dociskając ją do dołu. To powinno starczyć na dość długo o ile często nie zmieniamy ustawień. Spust pistoletu nie należy do najprzyjemniejszych. Jest dość toporny nawet przy odciągniętym kurku, jednak mocniejszy uścisk rękojeści powinien w większości przypadków zrekompensować powstałe przy spuszczaniu spustu drgania całej broni. Najgorzej strzela się przy –25stC. Osłona spustu nie pozwala na użycie grubych rękawic, więc gołym palcem strzelając czasem przymarzam do spustu jak za długo celuję, a poza tym po 20 strzałach przy takim mrozie, opór spustu jest za duży dla moich palców aby kontynuować i muszę najpierw się nagrzaćJ . Wiem ze z broni na CO2 nie powinno się strzelać przy żadnym mrozie, ale czytajcie dalejJ Mechanizm gazowy jest dość prosty. Miedziana rurka od zbiornika do zaworu ze zbijakiem. Pistolet nie posiada komory rozprężania więc gaz z pojemnika idzie przy spuszczeniu spustu prostu pod śrut. |
Tak jak już wspomniałem testy moje przeprowadzam w temperaturach minusowych. Producent w swojej instrukcji pisze aby broni nie używać poniżej 20stC, gdyż moc znacznie spada a poniżej zera gaz zamarza. Ja natomiast udowadniam wszystkim że wcale tak nie jest. W Kanadzie jest zimno...brrr...a po prostu nie mam tu warunków aby strzelać gdzie indziej niż na dworze. Poza tym jeśli pistolet na CO2 działa przy –25 to przy dodatnich temperaturach działał będzie na pewno lepiej, oczywiście o ile sie do wiosny nie zepsujeJ . Biorąc pod uwagę te temperatury, powinienem przeprowadzić oraz podzielić testy na różne temperatury. Otóż nie ma takiej potrzeby. W zasadzie przy –1 oraz –25 rezultaty są nieomal identyczne, a w każdym razie różnice są niezauważalne. Co jest najciekawsze? Producent podaje żywotność naboju CO2 na 50 strzałów w warunkach przeciętnych, czyli ok 25stC, następne strzały blokuje magazynek, więc śrut nie drgnie. Otóż ogłaszam wszem i w obec, że przy –25 strzelam 70, czasem 80 pocisków i wszystkie wejdą w tarczę. Oczywiście używam nabojów CO2 dedykowanych przez producenta czyli 12g Copperhead. Jeśli chodzi o śrut to próbowałem kilka, między innymi Copperhead Pointed i Wadcutter i rezultaty bardzo podobne. Ostatnio strzelam z Champion Challenger oraz Stinger (produkowane w UK) i rezultaty także nie odbiegają od poprzednich. Co do prędkości to dokładnie nie podam, gdyż nie posiadam chronografu, ale podam wyniki na przykładach, które pokażą osiągi zrozumiałe dla wszystkich. Do testów używam lunety Weaver Marksmanship 4x30 oraz montażu Bushnell. Z lunetą aby sprawdzić dokładniej między innymi celność.
Na wiosnę wystosuję “update” do testów dołączając wyniki skupienia na różnych dystansach. Na pewno będą lepszy, bo po pierwsze będzie cieplej, co na pewno pozytywnie wpływa na stabilność moich rąk. |
Tak jak już wspomniałem głównym celem przy zakupie było trenowanie strzelectwa pistoletowego, precyzyjnego. Jednak po pierwszych mile zaskakujących testach tarczowych przyszła kolej na trening polowy. Niby kaliber tylko 4,5mm, prędkość zaledwie 140m/s. Nie kojarzy się to z bronią myśliwską. Otóż w Kanadzie wszystko praktycznie jest dozwolone, a najlepszym celem dla wiatrówek są króliki, nie chronione pod żadnym względem i można je strzelać bez oganiczeń. No więc udałem się na polowanko. Założenie postawiłem że nie strzelę dopóki nie podejdę ofiary na ok 3m, tak żeby mieć jak największą pewność że nie poranię i później nie dojdę. No więc kilka godzin zeszło zanim zrozumiałem taktyki królików, gdzie się chowają, gdzie żerują i już po południu tego samego dnia miałem królika na 4m. Po tylu godzinach łażenia i marznięciu nie miałem zamiaru podchodzić bliżej co by nie spłoszyć mojej ofiary i skorzystać z okazji. Jednak strzał miałem tylko w luce pod zwalonym pniem, a widać było jedynie kawałek szyi oraz przedni skok. No więc przyrządy celownicze (otwarte) naprowadziłem na otwór starając się celować w szyję. Padł strzał, królik zakotłował się, przeskoczył ok pół metra i siedzi drżąc i powoli osuwając się. Wiadomo było że nie pójdzie. Podszedłem bliżej i z 1m jeden strzał w głowę i królik leży martwy. Po oskórowaniu rozeznałem strzał. Pierwszy padł na komorę. Jednak nie przebił mięsa, utkwił płytko pod skórą. Więc dlaczego królik został? W miejscu postrzału zaobserwowałem potężny krwiak o średnicy może 10cm. Pocisk uderzył go tak mocno, że choć nie naruszył mięsa zamroczył królika i ten stracił świadomość, doznał bardzo silnego wstrząsu pourazowego, co jest zresztą główną przyczyną padania takich zwierząt jak króliki, zające czy lisy także przy polowaniach z bronią palną śrutową.
Także Crosman 3576W nadaje się także do polowań na drobne zwierzaki, oczywiście nie w Polsce, gdyż jest to prawnie zabronione. Żeby nie było wątpliwości, to co robiłem jest w pełni legalne, a króliki zjadłem, więc mięso się nie zmarnowało. I tak bym je strzelił z innej broni... |
Podsumowanie Crosman 3576W jest jednym z lepszych rewolwerów na CO2 w swojej klasie cenowej. Nadaje się do strzelectwa sportowego na różnych dystansach, oraz do polowania na drobną zwierzynę. Prędkość, moc oraz skupienie powinny zadowolić każdego chcącego trenować celne strzelanie z pistoletu na dystansach nawet do 25m. Jeżeli komuś zależy na celnym mocnym strzelaniu bez zwracania uwagi na wygląd broni, to ten pistolet jest jednym z lepszych, oczywiście z "tych tańszych", do wyboru. Maciej Jastrzębski, e-mail: lowiectwo@poczta.onet.pl |