Becker Knife & Tool BK9 "Desert Tan"
Firma Becker jest znana w półświatku nożowym od pewnego czasu, od 1999 r. jednak jej linia produkcyjna została wchłonięta przez Camiliusa. Parę lat przed tym wydarzeniem BK&T wypuściła na rynek takie noże jak: Brute, Machax, Companion, czy Magnum Camp Knife (zaprojektowane przez Jerrego Fiska i Ethana Beckera)...całkiem nieźle sobie radzila tworząc zabawki „terenowe”. Ale dość przynudzania, pora wziąć się za mięsko... Początkowe spostrzeżenia. Nóż naprawdę pokaźnych rozmiarow i o dosadnej wadze...największy ze moich wszystkich do tej pory. Ciężka, obszerna, gruba i długa klinga była cała obsmarowana fabrycznie olejkiem zabezpieczającym, więc kąpiel „adaptacyjno-zapoznawcza” była niezbędna...Od razu widać, że ta duża rzecz nie została stworzona do obierania jabłuszek czy krojenia plasterków cytrynki - to wół roboczy do najcięższych prac, do jakich można zaciągnać 9 calowe ostrze. Zresztą w takim celu go też kupowałem, grunt to świadomość przyszłych zastosowań :) Zastosowane materiały. BK9 zrobiony jest ze stali wysokowęglowej 0170-6C, co jest w przybliżeniu odpowiednikiem Carbon V stosowanej powszechnie przez firme Cold Steel. Rękojeść to gruby GV6H, zwanyc przez niektórych zytelem, w dotyku przypominajacy plastik. Szlif ma kąt ostrzenia 15-19 stopni, ostrze mierząc od rękojesci do czubka ma 9.25 cala długości. Pochwa to nylon oblekający kydexowe wkładki. Ogólne odczucia. Ciężki to tluścioch. 0,21 cala przy dlugości klingi lekko ponad 9" klasyfikuje go do najcięższych noży typu „camp & combat field” . Klinga full tang z przedłużeniem na końcu rękojeści umożliwia wbijanie np. gwoździ czy przybijanie desek co często wykorzystuję np. podczas prac architektonicznych. Balans noża to optymalne wypośrodkowanie między wytrzymałościa na złamanie, ciężarem niezbędnym do siekania, a zwyczajnym cięciem tych rzeczy, do których na przestrzeni dziejów ludzie używali noża. Klinga „traci” nieco swoją grubość ok. 5 cm od czubka, co daje optymalne połączenie zdolności penetracji z wytrzymałością na złamanie owego czubka. Przy rękojeści klinga nieco unosi się do góry tworząc oparcie na kciuk w razie potrzeby użycia Beckera do lżejszych i precyzyjniejszych zadań. Ostrość fabryczna jest jak na tego rozmiaru kozik zadziwiająca – nóż swobodnie goli włosy, tnie luźno zwisające kartki. Prawdopodobnie, po wstępnym naostrzeniu, dodatkowo był gładzony na kamieniach o bardzo małej ziarnistości. Moja wersja ma kamuflaż pustynny - zarówno nóż jak i pochwa są koloru jasno beżowego, zresztą widać to na zdjęciach. Na powłoce chroniącej klingę, jeśliby się dokładniej przyjrzeć, sa wyrysowane pęknięcia, charakterystyczne dla wyjałowionej i wysuszonej do granic możliwości ziemi. Naprawdę oddaje to klimat gorącego piasku pustyni, na który składają się także błotniste wzorki żwiru wyrysowanego na rekojeści. Wizualnie wersja pustynna jest bardzo atrakcyjna i jakby....inna. Oczywiście wytrzymałość warstwy ochronnej w niczym nie różni się od standardowej, czarnej wersji Beckera. Pochwa zrobiona jest z jasnego nylonu przeplatanego czarnymi paskami i rzepami. Dwie dziurki na spodzie umożliwiają przewiązanie sznurka w celach ustabilizowania pochwy natomiast wszyta na środku kieszeń to miejsce na ostrzałkę, nieduży folder czy batonik Mars :) Generalnie konstrukcja została porządnie przemyślana, na pierwszy rzut oka nie ma nic do czego możnaby się przyczepić. Jednakże rzeczywistość boli... po zabraniu go w teren wyszły na jaw malutkie, ale jednak wady ;). Ale o tym poniżej. |
|||||||||||||||
Terenowe igraszki pod czujnym okiem obserwatora. Pewnego dnia przyszła pora aby zakup przestał być tylko ozdobnym rekwizytem i sprawdził się w roli narzędzia tnącego używanego poza cywilizowanym obszarem. Niestety jakoś do tej pory nie miałem okazji przetestować go na pustyni, niemniej jednak zakres obowiązków na mojej działce jak na początek całkowicie wystarczył, by określić czego można się po BK9 spodziewać. Zacząłem od lekkiego rąbania – rozmaite kije i miękkie drewno o grubości nie przekraczającej 3, 4 cm. Paręnaście z łatwością uciętych gałęzi nie spowodowało żadnych strat w ostrości krawędzi tnącej, wiec od razu przeszedłem do „heavy chopping”. Musiałem usunąć pare przeszkadzających drzewek o średnicy od 8 do 12 cm. Nóż wbijał się jak w masło, a ciężka, z pozoru nieporęczna klinga, zdawała się być idealna do takich prac. Pracowałem na przemian z Mini Ghurka Light Khukri (9-cio calowa klinga) żeby mieć lepsze spojrzenie na efektywność rąbania. Porównując oba noże uwzględniłem mniejszą grubość, geometrię i środek ciężkości Khukri. Okazało się, że rękojeść Beckera jest nieco nmniej wygodna przy tym najcięższym rąbaniu, warto założyć więc jakieś rękawice ochronne. Poza tym plastiko-podobny zytel, mimo że ładny i przyjemny w dotyku oraz bardzo wytrzymaly na wszelkie uszkodzenia fizyczne, nie jest specjalnie ergonomiczny... no chyba, że ktoś ma łapę niedźwiedzia. Zytel jest troche śliski, ale dodać musze, że sama konstrukcja rękojeści niweluje wszelkie prawdopodobienstwo zsunięcia się dłoni na ostrze. Fakt jest taki, że po 1,5 godzinie moja ręka była nieco obolała, a i skórze zdarzyło się zejść tu i ówdzie... na wszelki wypadek proponuje od razu przełożyć przez dziurke w zytelu sznurek i wykonać oplot – szkoda ryzykowac np. utraty piszczeli gdy BK9 przypadkowo wyleci z dłoni....ta zasada zresztą dotyczy wszystkich wiekszych noży. Przydadzą się też jakies ochronne rękawice – chyba, że pragniesz pozbyć się oblekającej cię skóry...nie jest aż tak fatalnie lecz po godzinie ciągłego rąbania z ręką jest kiepsko. Khukri ma nieco lepszą, przede wszystkim węższą rękojeść, na dodatek kraton jakoś bardziej słucha się mej dłoni. ale generalnie BK9 zauważalnie lepiej niż khukri radzi sobie z wszelkimi zadaniami w terenie – raz, że jest cięższy, co przekłada się na większą siłę kinestetyczną (lepiej siecze), dwa, profil klingi umożliwia mu szersza gamę zastosowań, nie tylko powalanie drzew, ale tez od biedy prace w kuchni (fajnie kroi się chleb Beckerem) oraz jako zastosowanie „maczetopodobne”, czyli przebijanie się przez zieloną gęstwinę niechcianych roślin i ostatecznie trzy – ma wszechstronniejszą pochwę. No właśnie – tutaj napotykamy mały zgrzyt. BK9 i podobno także BK7 mają niestety niedopracowane pochwy. Wewnetrzne wkładki z kydexu nie przylegają dość mocno do klingi, co skutkuje niepokojącymi odgłosami podczas chodzenia z przypietym do uda pokrowcem. Prawde mówiąc BK9 grzechocze jakby oszalał i w swym szalenstwie łaknął krwi... Problem można jednak łatwo skorygować. Trzeba rozgrzać klej między kydexem a nylonem, wyciągnać wkładki, włożyć je na chwilę do kuchenki w celu ogrzania i uformować wkładki tak jak chcemy. Wkładamy je spowrotem do pokrowca naznaczajac wczesniej „strategiczne” miejsca jakimś mocnym klejem. Można tez włożyć do pochwy jakieś chusteczki, czy gazety, jednak to jest opcja dla bardzo leniwych ;-). Jak ktoś ma możliwości lub cięższy portfel może sam zrobić sobie pochwę lub zamowić ja u jakiegoś dostawcy w USA. Przykład własnoręcznej pochwy z kydexu kogoś z bladeforum na zdjęciu. |
|||||||||||||||
Wnioski, czyli do kogo z tym nożem... Podczas machania i jednym i drugim nożem, przypadkowo rzucilem je w ziemię co się objawiło, przykro mi to pisać, w niewielkich szczerbach zarówno w BK9 jak i Khukri. Z tego powodu nie próbowałem karczować skutych lodem żeberek czy kurczaka...bałem się nieco trwałych szczerb. Może kiedyś...BK9 potrafi bez problemu przerąbać się przez stos starych cegieł, jednak do rabania nowiutkiego pustaka nie bardzo się nadaje...Cóż...na pewno noże BK&T wytrzymałością nie dorównują dyferencjalnie hartowanej stali INFI w Busse czy O-1 w Mad Dogu...ale trzeba mieć na uwadze relację jakość-cena. To jest tani nóż jeśli chodzi o ogół dobrego, firmowego sprzętu tnącego na światowym rynku. I pomimo swej ceny znakomicie spełnia swoja funkcję. Prawdę mówiąc, żeby uzyskać wyraźną różnicę w jakości (trzymanie ostrza, okładziny, wytrzymałość na skruszenie) trzeba wydać nieproporcjonalnie większe pieniądze. Czyli wzrost jakości nie jest wprost proporcjonalny do wzrostu ceny, co jest istotnym czynnikiem w wyborze potrzebnego noża u kogoś. BK9 jest słusznie określany jako „combat bowie” z racji wielostronnych właściwości użytkowych a także taktycznych i survivalowych. Może też służyć do walki jeśli tylko dysponujemy odpowiednią siła... Generalnie celem Beckera jest ogólnie pojęta hardcorowa działalność poza aglomeracją miejską. Wykluczając pochwę, ciężko przyczepić się do niego, a płacąc w USA kwotę poniżej setki USD otrzymujemy niesamowity sprzęt. Klasę wyżej reprezentuje, przykładowo, Battle Rat firmy Swamp Rat Knives, ale cena skacze niestety ponad 100 USD i w górę. Ponad to stoi już tylko Busse, Strider czy Mad Dog. W Internecie wypatrzyłem m.in test elastyczności klingi między BK9 a selektywnie hartowanym Swamp Rat "Camp Tramp" (stal SR-101). Po przymocowaniu klingi naciskano na nią poprzecznie przyłożonym ciężarem do 250 lbs (112kg) – pewnie ktoś się zawieszał. Camp Tramp przeżył, BK9 „nieco oberwał... no ale przeciętny cywil nie stosuje tak karkołomnych testów, natomiast ubogi wojskowy ruszający na wojne, chcąc mieć „the highest performance blade”, po sprzedaży domu (auta, żony) zdoła kupić coś np. z Busse Combat :) Załączam jeszcze fotkę porównawczą rękojeści u (od lewej) Busse Basic #9, Swamp Rat Battle Rat, Busse Battle Mistress E oraz główny bohater - BK&T BK9. Jak widać jest więc nieco takich szczegółów jak mniejsza wytrzymałość czubka (u BK9), niższa odporność na ścieranie (zarówno klingi jak i powłoki ją pokrywającej) mniej wygodna rękojeść, brak wycięcia na palec w porównaniu do najwyższej półki noży tej wielkości. Jednak mówiąc szczerze jest to chyba najlepszy nóż... w swojej kategorii cenowej. Chcesz zamiast kiełbasy polędwicę? Musisz zapłacić dużo więcej. Ale jeśli potrzebujesz potężnej maszyny do rąbania drewna, wyważania okna, drzwi, ucięcia tych złośliwych komentarzy płynących pod twoim adresem, wszystko za nieduże pieniądze to rozwiązanie jest jedno - BK9. Ta RZECZ czeka na CIEBIE i drży, tak! Drży z niecierpliwości... Recenzja i zdjęcia: Dark Lord
|
|||||||||||||||